Translate

niedziela, 15 czerwca 2014

Miniaturka 2- Pokochasz mnie?


Hełoł, nudzi mi się! To bardzo ważna dla Was wiadomość, prawda? Mniejsza z tym, tam przeglądam strony z ubraniami i wpadłam na pomysł na pewną miniaturkę. Co trzeba było robić, usiadłam przy biurku, otworzyłam bloggera i oto jest!

***

-Herm, za 2 minuty wchodzisz!- słyszę krzyk reżyserki pokazu.

Cholernie się denerwuje, jeszcze tylko ta długonoga szatynka i ja! To nie mój pierwszy pokaz, a właściwie, który? 10? 100? 500? Sama nie wiem. Ale posłuchajcie jak to się wszystko zaczęło.

***

Jak ja się dałam na to namówić Ginny? Zabiję ją! Ukatrupię, chociaż nie, nie zrobię tego Harr'emu. Ale ja się pytam jak to się stało, że za... Na Merlina, już 11.50! Za 10 minut mam spotkanie w agencji modelek! Ja, Hermiona Granger, zgłosiłam się tam prawie dobrowolnie. Niedorzeczne! Coś mi się musiało stać, może jakiś urok albo coś? Hermiona Granger biegła ulicami Nowego Jorku, w poszukiwaniu Agencji Modelek "BOSS". Miała umówione spotkanie, na godzinę 12.00, a wskazówki na jej złotym zegarku, który dostała od Ginny na urodziny wskazywały godzinę jedenastą pięćdziesiąt siedem. Spóźnię się, na pewno i wtedy mnie nie przyjmą! -myślała kasztanowłosa osiemnastoletnia dziewczyna.-Jaka ja głupia, przecież istnieje coś takiego jak teleportacja! Szybko sobie o tym przypomniałam, naprawdę.-wściekała się, kiedy skręcała w pierwszą, lepszą uliczkę. Wbiegła, licząc na miejsce odludne, jednak jej wzrok przykuł wielki, raczej ogromny neon z napisem " Agencja Modelek i Modeli BOSS". Trafiła, przyspieszyła kroku na tyle ile jej na to pozwalały czarne 12-sto centymetrowe szpilki. Zmachana otworzyła drzwi i weszła do recepcji. Wszystko było tu białe, oprócz czarnej nazwy agencji na ścianie oraz ciemnoskórej recepcjonistki. Kasztanowłosa otworzyła usta z zachwytu, lecz po chwili na ziemię sprowadził ją głos recepcjonistki.

-Panna, Granger?-zapytała uśmiechając się na widok zdyszanej dziewczyny.

-Ta..ak.-wydyszała.

-Prezes już na panią czeka.-powiedziała i wskazała korytarz obok jej biurka.

Hermiona pokiwała głową i udała się we wskazane miejsce. Zapukała a kiedy usłyszała wyraźną zgodę na wejście otworzyła drzwi. Oślepiło ją światło pochodzące z białej, jak wszystko w tym pokoju lampy. Zmrużyła oczy i zauważyła siedzących przy szklanym stoliku mężczyzn ubranych w dobrze skrojone garnitury. Jeden z nich, podniósł się z miejsca i wyciągnął do niej dłoń.

-Adrian Bruce, dyrektor Agencji "BOSS". To ja się z panią kontaktowałem w sprawie naszego dzisiejszego spotkania.-podała mu rękę w geście przywitania i uśmiechnęła się nieśmiało.

-Bardzo cieszę się, że podobało się panu moje portfolio i zrozumiałam z tego, co pan mówił, że jest możliwość, aby pana agencja podpisała ze mną kontrakt.-powiedziała swoim w miarę poważnym głosem, jednak ciągłe się uśmiechała.-Po oczywiście przeprowadzonej rozmowie i zapoznaniu ze mną.-dodała, widząc lekki szok na twarzy pana Bruce.

-Jest pani naprawdę zapoznana z zasadami panującymi w modelingu.To naprawdę nie codzienne dla osoby, która nigdy nie miała z nim nic wspólnego.-Odwzajemnił jej uśmiech Adrian i wskazał miejsce, przy stoliku, przy którym siedział jeszcze jeden z mężczyzn.

-Panno Granger, pozwolę, że przedstawię Pani, naszego dyrektora do spraw rekrutacji, pana Blaisa Zabini'ego.-Powiedział dyrektor, kiedy brunetka zajęła już miejsce siedzące.

Teraz, po chwili go poznała. Zabini nie zmienił się, od czasów szkoły. Chociaż może trochę, przecież był jedną z ważniejszych osób w Agencji.

-Adranie, my się z panną Granger znamy.-uśmiechnął się do niej czarnoskóry.

-Naprawdę?-zapytał dziewczyny, jakby nie wierzył chłopakowi.

-Tak, to prawda. Chodziliśmy razem do szkoły.-potwierdziła słowa szatyna, Hermiona co wywołało wielki uśmiech na twarzy Bruce.-Tylko się nie naiwdzieliśmy.-dodała w myślach.

-To, cudownie! Ale zacznijmy naszą rozmowę.-uciął temat ich edukacji, Adrian.- Muszę przyznać, że bardzo podobały się twoje zdjęcia, które nam prysłaś. Byłaś na nich taka... magiczna.-powiedział.-Wiem, co mówię, i choć zdjęcia widać, że były robione jak sądzę przez amatora byłaś na nich bardzo naturalna i zataczałaś taką atmosferę tajemniczości.-dodał widząc zarumienioną dziewczynę.-Chciałbym zobaczyć jak chodzisz, zanim podejmiemy decyzję.

Hermiona wstała, otrzepała swoje czarne rurki z niewidzialnego pyłu i podeszła do lustra. Poprawiła włosy i ruszyła do przodu. Zatrzymała się przed stolikiem, obróciła się z gracją i wróciła do miejsca skąd zaczęła swój "spacer".

-Mi się podoba. Co sądzisz Blaise?-zapytał współpracownika, prezes.

-Myślę, że byłaby idealna do nowej kolekcji JESIEŃ/ZIMA Prady, pasuje idealnie do tego, czego główny projektant szukał.-uśmiechnął się tajemniczo.

I potem poszło już gładko. Podpisanie kontraktu, pierwszy pokaz dla Gucci, sesje zdjęciowe i tak minęło pierwsze pół roku. Hermiona od 6 miesięcy żyła na walizkach, jej domem były hotelowe pokoje.

***

Pakowała właśnie ostatnie rzeczy do ogromnej szkarłatnej walizki, kiedy do pokoju numer 813 w Hotelu Plaza Athenee weszła wysoka kobieta ubrana w krótki czarny płaszcz, białe szpilki oraz duże czarne okulary na nosie. Jej proste czarne włosy związane były w koka z boku głowy. Była to Elizabeth Moore, prywatna menagerka jednej z największych objawień modelingu tego roku, Hermiony Granger.

-Łabędzio szyjko*, skończyłaś już? Za 10 minut jedziemy na lotnisko, a stąd do Mediolanu, a tak wyczekiwany przez wszystkich pokaz kolekcji JESIEŃ/ZIMA Prady, którego główną modelką będziesz TY!-kobieta usiadła na łóżku i popatrzyła zaa okularów na podopieczną.

-Tak, już prawie skończyłam pakowanie. A wiesz czy moi przyjaciele dostali zaproszenia?-zapytała czekoladowoka.

-Wszyscy, o których wspomniałaś. Harry i Ginerva Potter,  Teodor Nott i Pansy Parkinson oraz Ronald Weasley.-uśmiechnęła się i podała Hermionie złote szpilki.-Prezent na udany pokaz od Christiana.

Panna Granger przyjęła prezent i uśmiechnęła się otwierając pudełeczko doczepione do szpilek.

Hermion, pokaż im, na co cię stać. A jak im się nie spodoba to pokaż im środkowy palec.

A to prezent na początek kariery, tylko o mnie nie zapomnij.

Christian  Loboutun.

Oderwała pudełeczko z listem i wsadziła do kieszeni swojej skórzanej ramonezki od Gucci'ego, na nogi włożyła złote szpilki od Laboutina, wstała, wygładziła swoją małą białą od Dolce&Gabanna, wzięła dużą czarną torbę też od Gucci'ego i wyszła z pokoju, pozostawiając Elizę z jej walizką.

Wyszła z hotelu tylnym wyjściem, aby nie wzbudzać wielkiej sensacji i wsiadła do taksówki. Po krótkiej chwili dołączyła do niej Elizabeth i obie ruszyły na lotnisko.

***

Za chwilę miała poznać człowieka, dzięki, któremu będzie otwierała ten pokaz. Za chwilę miała wejść do najbardziej strzeżonego pomieszczenia w całym domu mody PRADA, do szkicowni jej głównego projektant. Przełknęła ślinę i otworzyła ogromne, rzeźbione drzwi. To, co tak zobaczyła, a właściwie, kogo tam zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Pośród manekinów ubranych w wykonane już projekty nowej kolekcji kręcił się nie, kto inny, ale Draco Malfoy. Kiedy zamknęła drzwi podniósł wzrok, a jego usta wykrzywiły się w geście zdziwienia.

-Ty masz być tą główną modelką? Czy Diabeł postradał zmysły?-powitał ją "ciepło"

-Mi też się to nie podoba Malfoy.-Odpoarła zgodnie z prawdą.

-Ale cóż nie mamy czasu. Widzisz to cudo?-wskazał na suknię obok siebie.-To jej projekt, który dziś zaprezentujesz.

A owe cudo było suknią wieczorową z lejącego, złotego materiału z odkrytymi plecami i koronkowym dekoltem. Pod biustem była ściągnięta szkarłatną wstęgą, która z tyłu związana była w szeroką kokardę. Gdyby widział ją jakiś czarodziej uczący się kiedyś w Hogwarcie, z pewnością powiedziałby, że ową suknię zaprojektował jakiś Gryfon, a zpewnością nie Ślizgon.

-Co, mowę Ci odjęło?-zapytał Draco, widząc zachwyt w oczach byłej Gryfonki.-Pprzebieraj się i zobaczymy jak leży.

***

Hermiona uśmiechnęła się na wspomnienie dzisiejszej, porannej rozmowy z Malfoy'em o sukni, która jak się okazało była szyta jakby na miarę dla niej. Nie mogła zaprzeczyć, że w szkole nic nieczuła do Dracona, ale ich miłość nie miałaby szans. Gryfonka i Ślizgon. Szlama i Arystkorata. Czasem skrycie o tym marzyła, a teraz ta suknia. Właśnie ją miała teraz na sobie i zaraz będzie zaczynać pokaz kolekcji JESIEŃ/ZIMA domu Prada.

-Już!-usłyszała i wyszła na wybieg, oświetlony wieloma reflektora i błyskami fleszy reporterów.

***

Od czasu pamiętnego pokazu nie widział jej, a minęły od niego już 4 lat. Za  półgodziny miał się zacząć zjazd z okazji 5 rocznicy wygrania Bitwy o Hogwart. Miała być tam honorowym gościem. Od tamtego poranka, myślał o niej każdego ranka i z myślą o niej robił każdy swój następny projekt. Jednak takiej figury jak ona nie miała żadna z jego późniejszych modelek, albo za chuda tak, albo za gruba gdzie indziej. Żadna nie była idealna, nie była taka jak ona, nie była nią. Zmierzwił włosy i teleportował się do Hogwartu. Po godzinie skończyły się przemówienia gości, Potter'a oraz Waeasley'a a jej dalej nie było. Kiedy stracił już całą nadzieję, usłyszał trzask tak charakterystyczny dla teleportacji. Zwrócił swój wzrok ku wejściu i naglą JĄ zobaczył. Ubrana w długą, wieczorową suknię z lejącego materiału w kolorze płynnego złota przypasaną w pasie szkarłatną wstęgą. On skądś znał tę suknię, on ją zaprojektował. Słyszał, że ktoś ją kupił za strasznie dużo pieniędzy, ale nie sądził, że to ona. Ona ją kupiła. ONA kupiła JEGO suknię. Kolejne godziny mijały, a on na cały czas ją obserwował. Tańczyła  z Potter'em  i Weasley'em oraz kilkoma innymi. Wreszcie zabrzmiał kawałek, do którego tańczyli reprezentacji Szkół na Balu w 4 klasie. Przepchnął się przez tłum, aż do jej stolika. Musiał z nią zatańczyć. Pragnął tego, pragnął jej.

-No, no Granger. Ładna suknia.-rzucił i stanął za nią.

-Naprawdę?-zapytała kokieteryjnie.

-Tak, zatańczysz?-zapytał podchodząc bliżej i łapiąc ją w tali.

-Pokochasz mnie?-wyszeptała.

-Mów głośniej.-powiedział, jednak dobrze słyszał, co powiedziała.

-Nic, nic nie mówiłam.-zarumieniła się.

-Alesz doskonale słyszałem, pytałaś czy Cię pokocham i odpowiem NIE!-rzucił i obrócił nią.

Łzy zaszkliły się w jej oczach i rzuciła się do w stronę wyjścia, jednak on przytrzymał ją za nagarski  i obrócił od siebie.

-Nie pokocham Cię, bo już od dawna Cię kocham.-powiedział i wpił jej się w usta w długim, namiętnym, ale delikatnym pocałunku.

 

7 komentarzy:

  1. Wspaniała. Koniec był taki romantyczny <3
    Nic dodać, nic ująć :)
    Pozdrawiam i życzę weny, Vik. A.
    --------
    http://istnienie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym momencie pomyślałam sobie "łoooooo" :D
    To z zachwytu. Rozpływam się ;>
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko mi ocenić tą miniaturkę, bo jest trochę nie w moim klimacie. Te wszystkie pokazy, moda, Draco jak projektant - nie moja bajka. Choć jest to spowodowane zapewne tym, że ja ogół stronę od takich rzeczy i generalnie nie przyciągają one mojej uwagi. No, ale to już kwesta moich upodobań. Co do samej miniaturki i treści, to poza tym, że brakuję mi u bardziej rozwiniętych opisów jest całkiem, całkiem :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć,
    przypominamy, że jeżeli chcesz dołączyć do Stowarzyszenia DHL, musisz umieścić na swoim blogu button lub link do nas.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Faceless.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ta miniaturka! Łączy i wątek dramione i świat mody czyli dwie rzeczy, które kocham! Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.
    Zawitałaś na mój blog to ja zawitałam na twój. Jest ok, ale nie mnie oceniać. Jak będę miała czas to będę wpadać i komentować :) Dzięki za komentarz.
    Zapraszam na mojego bloga jak ci się chce, bo dodała drugi rozdział.
    http://dramione-dh.blogspot.com/
    pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Harrah's Casino and Resort - Mapyro
    Find harrah's 과천 출장안마 casino and resort, Stateline, NV, United States. Map of Harrah's 충청북도 출장마사지 Casino and Resort. 사천 출장마사지 제주 출장마사지 Harrah's Reno Hotel & 충주 출장마사지 Casino, Reno, NV

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz a nie masz konta-skomentuj z anonima. *Oleńka*