Translate

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział drugi.

Hejcia!
Wiem, że rozdział miał być w niedzielę, ale jakoś nie udało mi się go dokończyć. Ale dziś już go mam więc, zapraszam do czytania. A i mam jeszcze ogromną prośbę: Chciałabym, wiedzieć co sądzicie o moim opowiadaniu: nieważne czy opinie negatywne czy pozytywne, ale po prostu komentujcie.
*Oleńka*
-_-_-


Pukanie obudziło młodego arystokratę, z kojącego snu. Dosyć późno wrócił do domu i wydawało mi się, że zasnął chwilę wcześniej, a już coś go budzi. Musiał być naprawdę zmęczony, ponieważ ubranie nie były jak zwykle starannie poukładane, ale leżały porozrzucane po dębowej podłodze. Zeskoczył z łóżka na biały, puchaty dywan i już po chwili stał przy oknie. Odsłonił szare, grube zasłony wpuszczając do pomieszczenia promienie słoneczne, na parapecie siedziała sowa trzymająca list. Znał sowy używane przez Blais’a oraz Pansy, znał też te, których używała jego rodzina, ale żaden opis nie pasował do sówki siedzącej na jego parapecie. Wpuścił goście do pokoju, a ten zakołował kilka razy pod sufitem i przysiadł na dębowym łóżku. Chłopak wziął od niej list, a ta od razu wyleciała przez otwarte chwilę wcześniej okno. Rozerwał kopertę, wyjmując z niej zgiętą na pół kartkę. Czytał powoli każde słowo, a z każdą przeczytaną linijką jego uśmiech się poszerzał. Był bardzo zadowolony z treści listu, przed jego otrzymaniem bał się, że nikt nie odpowie już następnego dnia taka niespodzianka. Ucieszony tym faktem postanowił odpisać. Sam się sobie dziwił, że aż tak łatwo przyszło mu co ma w nim zawrzeć. Opisał swoje zainteresowania i poprosił rozmówczynię o to samo. Z uśmiechem, starannie zamknął kopertę i podał ją swojemu pupilowi, Edenowi. Ten prawie od razu poleciał za siedzącym do tej chwili ptakiem, który przyniósł list. W tym bardzo dobrym humorze arystokrata zabrał rzeczy i udał się w stronę łazienki.

---

Hermiona od zawsze była rannym ptaszkiem, więc nie powinno was zdziwić, że już o godzinie siódmej trzydzieści czytała książkę. Jej skupienie przerwało przybycie jej najlepszej przyjaciółki Ginervy Weasley. Choć starsza Gryfonka rozstała się z jej bratem, kontakt pomiędzy dziewczynami nie zmalał. Ruda od razu rzuciła się na ogromne, białe łóżko zaścielone czarną, satynową pościelą. Hermiona spojrzała na nią z gotowym pytaniem jednak, zrezygnowała widząc stan przyjaciółki.

-Gin, kochana! Co się stało?-zapytała siadając koło zapłakanej przyjaciółki.

--Harry…-wyjąkała i znowu zaniosła się szlochem.

--Co takiego zrobił Harry?-zapytała zaciekawiona Miona.

Dobrze wiedziała, że Ruda jest szaleńczo zakochana w Wybrańcu i bardzo ją boli to, że ten traktuję ją jak siostrę. Bardzo przeżyła, kiedy pierwszy raz się pocałowali, ale Harry nie chciał żadnej zmiany. Wolał, aby było jak wcześniej i nigdy ten pocałunek nie miał miejsca. Ile to już Granger nasłuchała się o niespełnionej miłości Ginny, a ile to już, Weasley wypłakała chusteczek przez swój stan? Oj, o wiele za dużo!

-On…-urwała Ruda, znowu szlochają, ale tym razem podała szatynce złożoną na pół kartkę, najprawdopodobniej list.

„Cześć, Harry”

Mam nadzieję, że masz czas w piątek i wybierzesz się ze mną do Euphorii. Ostatnio było cudownie i chciałabym to powtórzyć. Mam nadzieję, że się spotkamy.

P.

-O, kurwa!-zaklnęła siarczyście, Hermiona po przeczytaniu listu, który spowodował całe zachowanie Rudej.-Gin, skąd ty to masz?

-To, nie tak…Ja…Mama wysłała mnie do pokoju chłopaków do jakieś doniczki, które były w szafie i aby się do niej dostać musiałam podnieść klatkę Świstoświnki i to tam było.-odpowiedziała dziewczyna ocierając łzy.-Mionka, masz czas wieczorem?

-Mam.-odpowiedziała niepewnie.-Ty chyba nie chcesz zrobić tego, o czym wiem, że myślisz?

-Zgadłaś, ale nie całkiem. Chce to zrobić i ty mi pomożesz.-odzyskała wigor Ruda.-To do dwudziestej.-miała wyjść, kiedy do okna Granger zapukała sowa.

Pani Prefekt była przerażona, jej ryża przyjaciółka doskoczyła do okna jak jakiś tygrys i czytała list. JEJ list. Nie mówiła jej o Dragu, a to mogło być od niego. Zamarła widząc, że Weasley kładzie, a wręcz rzuca list na jej łóżko i wychodzi.

-To tylko, Patkinson.-westchnęła w drzwiach.-Pa!

-Pa.-mruknęła Hermiona do zamkniętych drzwi.

Kochała ją jak siostrę, ale na Merlina, dlaczego była tak głupia i dała jej klucze do swojego własnego mieszkania? Czasem zastanowiła się czy zrobiła dobrze i coraz częściej wydawało jej się, że niestety nie. Tylko jak to odkręcić.-Pomyślała zabierając list i wychodząc z pokoju. Po przejściu progu, kobieta znalazła się w dużym salonie połączonym z kuchnią. Ściany miały szary kolor, a podłoga podobnie jak w sypialnie była lipowa. Centralnym miejscem był ogromny, szklany stół. Gryfona położyła list na stole, a następnie zabrała się za przygotowanie własnoręcznie śniadania. Nie lubiła w prostych czynnościach posługiwać się magią, nie chciała odwyknąć od mugolskiego życia. Po około dziesięciu minutach postawiła na stole swoje śniadanie składające się z jajecznicy i kawy. Jedząc czytała list od panny Patkinson.

„Kochana, Hermiono!”

Miałabyś może chęci ( bo wiem, że czas masz) na wybranie się ze mną dziś o 20 do Euphorii? Za tydzień będziemy już w szkole, a mi udało się załatwić wejściówki. Proszę, możesz zabrać Ginny, jeśli chcesz. Taki babski wieczór.

Całuję, Pansy.

Odłożyła list, obiecując sobie odpowiedź i mimowolnie się uśmiechnęła. Po Wojnie jej relacje z panną Patkinson ociepliły się. Podczas odbudowy Hogwartu zaprzyjaźniła się i utrzymywały stały kontakt. A wracając do treści listu, Pansy trafiła w samo sedno, jakby się zmówiły z Rudą. Dokończyła w pośpiechu śniadanie, gdyż zegar wskazywał godzinę 10:05. Odesłała naczynia do zmywarki, a sama zabrała list i ruszyła do sypialni, usiadła przy biurku, wyciągnęła pergamin i zabrała się za odpowiedź.

Drago, Pansy!

Z chęcią pójdę z tobą do klubu i jak zasugerowałaś wezmę Gin. Spotkajmy się o 20 pod Euphorią.

Ściskam, Miona.

Przeczytała odpowiedź jeszcze raz, po czym włożyła list do koperty i starannie ją zakleiła. Podeszła do małego stoliczka niedaleko okna, na którym w złotej klatce spał spokojnie Liryc. Puknęła delikatnie w drzwiczki, a sowa od razu się obudziła. Spojrzał swoimi czarnymi jak węgielki oczami na właścicielkę i wyleciał z klatki, usadawiając się na ramie łóżka. Hermiona podała mu list, otworzyła okno powiedziała adres.

Nie czekając na powrót pupila podeszła do ogromnej białej szafy i wyciągnęła z niej swój ulubiony zestaw do biegania. Ciemno różowe spodenki do kolon i szara bluzka z krótkim rękawkiem. Szybko przebrała się, wcisnęła na nogi adidasy, a włosy splątała w luźnego koka. Zamknęła mieszkanie, a klucze sowim zwyczajem zostawiła u pani Androgeny, mieszkającej naprzeciw niej z małym wnuczkiem o imieniu Ted. Zbiegła z szóstego piętra i potruchtała do znajdującego się jakieś 300 metrów dalej parku. Po około godzinie walki z owadami, to znaczy biegania przysiadła na ławce gdzie miała doskonały widok na główną bramę parku. Była ona ogromna, wykonana z jakiegoś metalu brama zdobiona wieloma żłobieniami. Były tam wionrośla, były też wilki oraz elfy. Hermiona uwielbiała na nią patrzeć, ponieważ ozdoby wyglądały na żywe. Po chwili poderwała się z ławki i wybiegła z parku. Przebiegła kawałek mijając wiele, malutkich ale całkiem przytulnych kawiarek i restauracji. Weszła do jednej z gastronomi i usiadła przy stoliczku niedaleko wejścia na zaplecze. Po chwili podeszła do niej właścicielka. Starsza pani w prostych, siwych włosach, nierozstająca się z uśmiechem na twarzy. Nie podawała jej menu, ponieważ, od kiedy Hermiona zamieszkała na swoim była częstym gościem pani Evie i za każdym razem dostawała coś specjalnego. Po chwili czekania pani Evie przyniosła jej talerz z obiadem, na którym widniały ziemniaki, trzy rodzaje surówek oraz skrzydełka w miodzie. Hermiona zabrała się za jedzenie, po czym zapłaciła, chwilę porozmawiała, z właścielką  i spacerkiem wróciła do domu. Odebrała od sąsiadki klucze i otworzyła mieszkanie. Od razu pobiegła do szafy po czy skierowała swoje kroki do łazienki. Kiedy przechodziła przez salon usłyszała pukanie do okna, charakterystyczne oczywiście dla sowiej poczty. Zostawiła ubranie na skórzanej kanapie i wpuściła przybysza. Podała sowie herbatnika i odebrała list. Wypuściła listonosza przez okno i opadła na sofę. Otworzyła kopertę, wyjęła z niej kartkę zapisaną starannym pismem

„Droga Little”

Jak już pewnie wiesz mam 18 lat i jestem czarodziejem. Interesuję się quiditchem oraz mugolskim kinem. Od urodzenia mieszkam w Londynie, jestem jedynakiem, a sowa, którą wysłałem ten list to Eden. Teraz ty opowiedz coś o sobie.

xXxX

Drag

Hermiona poukładała sobie wszystkie informacje wynikające z listu i doszła do wniosku, że Drag, kimkolwiek by był jest inteligentny i mogą mieć wiele wspólnych tematów. Wstała i zabrała swoje rzeczy, jednak zauważyła wskazówki na zegarze wskazujące godzinę siedemnastą trzydzieści. Miała tylko dwie i pół godziny na przygotowanie do imprezy z Pan i Gin. Zostawiła wzięte wcześniej ubrania i pobiegła na łeb na szyję do sypialnie. Za pomocą czarów ściągnęła z najwyższej półki czarne szpilki od Jimmy’ego Choo, które dostała od rodziców na 17 urodziny. Położyła je na biurku, a po chwili dołączył do nich czarna sukienka do połowy ud z ogromnym wycięciem na plecach oraz żółta kopertówka i neonowe dodatki. Z całym zestawem ruszyła do łazienki, a wziąć gorący prysznic. Kiedy odpoczęła pod ciepłą wodą, wyszła i osuszyła się puszystym ręcznikiem. Ubrała wybrane ubrania i wróciła do pokoju, aby zrobić makijaż. Kiedy skończyła, miała do spotkania jeszcze 30 minut. Postanowiła odpisać Dragowi.

„Dragu!”

Ty też penie wiesz, że mam 18 lat i jestem czarodziejką. Interesuję się podobnie jak ty mugolskim kinem oraz jazdą konną. Mieszkam od urodzenia w Londynie, i podobnie jak ty jestem jedynaczką. Mam własne mieszkanie i po wakacjach wracam, aby dokończyć naukę. A ty skończyłeś już szkołę?

Little.

Uśmiechnęła się i odłożyła list, obiecują sobie, że wyśle go rano. Za pomocą zaklęć uczesała swoje włosy i teleportowała się pod Euphorię. Ponad tłumem próbowała zauważyć swoje przyjaciółki, jednak ich nigdzie nie było. Tłum był coraz większy i coraz szybciej lgnął ku wejściu, ciągnąc za sobą pannę Granger. Jak na złość miała wysokie szpilki i po chwili straciła równowagę. Jednak na chwilę przed upadkiem złapały ją silne ręce. Podniosła wzrok, a jej czekoladowe oczy spotkały się z oczami koloru…

 

3 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystko i mam tylko kilka zastrzeżeń ;)
    - piszesz strasznie chaotycznie, przez co nie zawsze można się połapać;
    - masz naprawdę fajne pomysły, ale musisz się postarać je lepiej opisać;
    - zwróć uwagę na słownictwo... używaj bardziej wyszukanych i elokwentnych słów. Staraj się nie używać mowy, którą posługują się nastolatkowie w dzisiejszych czasach. Mam na myśli np. słowo "lipne";
    - popracuj nad przecinkami;
    - ostatnie i NAJWAŻNIEJSZE! opisuj więcej emocji! według mnie, takie opowiadania opierają się głównie na opisach emocji bohaterów, tak?

    No, ale żeby nie było tak niemiło, to, tak jak wcześniej wspomniałam, to podoba mi się ogólny pomysł na to opowiadanie. Świetny pomysł z tą korespondencją :) Zaskoczyło mnie tez to, że Pansy stała się przyjaciółką Ginny i Hemiony. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.
    Czyżby Blaise zaczął się interesować Rudą? Jeśli tak, to świetnie, ponieważ uwielbiam ten parring ;)
    Mam nadzieję, że weźmiesz sobie moje rady do serca i wprowadzisz je w to opowiadanie( w szczególności te z emocjami i z panującym chaosem), bo będzie się przyjemniej czytało, ale jak na początki, to jest dobrze. Z czasem poprawi się twój styl, więc tylko trzymać kciuki!
    Weny życzę i NIE PODDAWAJ SIĘ! Początki zawsze są trudne. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam!
    ~Sectumsempra
    http://www.jestes-moim-wrogiem-kochanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS uwiodłaś mnie tą jazdą konną, któą trenuje Hermiona(sama jeżdżę:))

      Usuń
  2. Ekhem...... Ekhem.....
    To znowu ja......
    pomysłu dużo ciekawszy i oryginalniejszy nisz pierwszy blog. Język jest nie najlepszy, ale nie jest tak źle za kilka rozdziałów sama zauważysz poprawę u każdego tak jest.Też jeżdżę konno xd Teraz przejdźmy do minusów.
    - Literówki
    -Moje ulubione nielogiczne zdania...
    To zdanie czytałam chyba z sześć, albo i więcej razy. Serio.
    ,, Zostawiła ubranie na skórzanej kanapie i wpuściła przybysza. Podała sowie herbatnika i odebrała list. Wypuściła listonosza przez okno i opadła na sofę. Otworzyła kopertę, wyjęła z niej kartkę zapisaną starannym pismem''
    Powinno być, ALBO Zostawiła ubranie na skórzanej kanapie i wpuściła przybysza. Podała sowie herbatnika i odebrała list Otworzyła kopertę, wyjęła z niej kartkę zapisaną starannym pismem, ALBO Wypuściła listonosza przez okno i opadła na sofę. Otworzyła kopertę, wyjęła z niej kartkę zapisaną starannym.
    Możesz wybrać tylko jedną wersję .... Sory xd. Mi osobiście bardziej podoba się druga wersja.

    -List
    ,,Ty też penie wiesz, że mam 18 lat i jestem czarodziejką. Interesuję się podobnie jak ty mugolskim kinem oraz jazdą konną. Mieszkam od urodzenia w Londynie, i podobnie jak ty jestem jedynaczką. Mam własne mieszkanie i po wakacjach wracam, aby dokończyć naukę. A ty skończyłeś już szkołę?

    Mogło by być :
    tak samo jak ty jestem jedynaczką.
    Również nie mam rodzeństwa.
    tak jak ty jestem jedynaczką.
    Ja też nie mam rodzeństwa.

    Końcówka,końcówka..... Jak złapie ją Draco to będzie słodko XD a jak Ron.... to nie tak słodko.... Ok jest 3:08 i na pewno mó komentarz będzie niespójny, nielogiczny i boje się pomyśleć jaki jeszcze, bo to okienko jest takie małe, że średnio widzę co piszę, ale co tam xd. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz a nie masz konta-skomentuj z anonima. *Oleńka*