Translate

środa, 28 maja 2014

Przeprosiny

Z powodu nadchodzącego końca roku szkolnego i nawału nauki, w tym tygodniu nie będzie nowego rozdziału. Na pocieszenie dostaliście wczoraj miniaturkę a dziś kilka moich ukochanych gifów. A na nowy rozdział zapraszam już 8 czerwca 2014r. już na 100%
*Oleńka*




wtorek, 27 maja 2014

Miniaturka-Ja Ci tu wyznaję milość, a ty nie rozumiesz...


-Witam wszystkich i bardzo się cieszę, że wybraliście naszą szkołę po raz drugi-zaczął Terence Apple, dyrektor szkoły językowej ,,Monte Carlo”- Jako, że znacie już podstawy języka portugalskiego…-rozległy się brawa kursantów- waszym nowym nauczycielem będzie Dracon Malfoy.- skończył  dyrektor szkoły, wskazując na mężczyznę stojącego za nim. Znów rozległy się oklaski, a na wszystkich dwudziestoletnich twarzach pojaśniał uśmiech, no prawie wszystkich.

-Czy on powiedział Dracon Malfoy?- zapytała koleżankę siedzącą obok, brunetka.

-Tak, patrz, jaki przystojny, śliczny, niczym jakiś Bóg. Nie to, co Evans. -odpowiedziała na pytanie koleżanki długowłosa blondynka.-Ciekawe, skąd wytrzasnęli takiego przystojniaka

-Z Malfoy Manor. -mruknęła kasztanowłosa pod nosem, po czym skierowała wzrok na nauczyciela.

Na pierwszy rzut oka zauważyła, że nie miał już trupio bladej cery, ale jego włosy nie ściemniały ani o ton. Ubrany w seledynową koszulę i czarne spodnie, prezentował się całkiem nieźle.

-Jak się nazywam już wiecie, więc może zacznijmy zajęcia.-obdarzył ich swoim popisowym uśmiechem i zaczął zajęcia.

Po około tygodniu wpatrzona w niego była połowa, co najmniej żeńskiej części studentek. Zauroczone ubolewały z powodu, iż zajęcia odbywały się tylko dwa razy w tygodniu.

-Co Ci w nim nie pasuje, Herm?-zapytała blondynka okręcając się przed luster w szkolnej toalecie.

-Po prostu go nie trawię i tyle.-odpowiedziała zgodnie z prawdą brunetka.-Dla niego się tak stroisz?-zapytała, widząc, że przyjaciółka wyciąga z torby kolejną sukienkę.

-Nieee… Chodź, zaraz zaczynają się zajęcia.-odparła, wybiegając z łazienki.

Hermiona westchnęła i udała się za Jessicą prosto do Sali wykładowej. Choć minęło pięć lat od Wojny, a ona teoretycznie się z nim pogodziła, nie mogła zapomnieć, co robił jej w szkole. Słowo SZLAMA zostało wyryte w jej pamięci niczym tatuaż. Szybko weszła do klasy, niezauważona przez profesora i usiadła swoim zwyczajem w piątym rzędzie, obok Jess. Zaczęła się dwu-godzinna lekcja, która zapowiadała się według Dracona Malfoy’a ciekawie.

-Cześć. Jako, że to nasza ostatnia lekcja przed Walentynkami, zostałem poproszony..-wzrok blondyna padł na Jessicę.-abym nauczył was wyznań miłosnych w języku portugalskim. – Hermiona przewróciła oczami widząc, wielbicielki blondyna śliniące się na jego widok.-Na rozgrzewkę, które jest po portugalsku: EU TE AMO czy TI AMO?-uśmiechnął się.

Nikt z obecnych na Sali nie kwapił się do rozwiązanie zagadki, nagle jedna ręka wystrzeliła w górę.

-Proszę, znalazł się ktoś, kto wie?! Panno…-powiedział podchodząc bliżej.

-Granger. Hermiona Granger.-powiedziała, a na widok miny profesora, na której malował się szok, uśmiechnęła się pod nosem.

-Proszę, Hermiono. Mogę po imieniu?-otrząsnął się  Malfoy

-Podejrzewam , że po portugalsku będzie EU TE AMO.

-Skąd ta pewność?-zapytał przyglądając się byłej Gryfonce przenikliwie.

-TI AMO, to deklaracja „Kocham Cię” po włosku, tego jestem stuprocentowo pena, ponieważ od jedenastego roku życia mieszkałam w tym kraju.-skończyła przypatrują c się Dracze.

-Grande belleza.-odparł posyłając jej uśmiech i zaczynając bić brawo.

Od jej zagadki lekcja mijała spokojnie, wyznawali sobie miłość w parach, jednak panna Granger cały czas czuła na sobie kogoś wzrok, a mianowicie pewnego prawie białowłosego, byłego Ślizgona.

-Hermiona, możemy porozmawiać?-zapytał, gdy miała wychodzić.

-Jasne.-odparła i usiadła w pierwszej ławce.

-Nie uważasz, że chyba czas zakopać topór wojenny?-kiwnęła twierdząco, glową.-Draco.-podał jej rękę i uśmiechnął się niepewnie.

-Hermiona.-odwzajemniła uściski i również posłała mu uśmiech.

-To, co? Kawa, za te wszystkie lata upokorzeń, a i przepraszam cię za to z całego serca.-ulżyło mu, nie chciał rujnować znowu swoich szans na przyjaźń z byłą Gryfonką.

I tak się zaczęło. Od kawy, potem spacery, wielogodzinne rozmowy i tak przez kolejne miesiące. Żadne z nich nie przejmowało się plotkami, o rzekomym romansie nauczyciela z uczennicą. Byli przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi. Nastał czerwiec, a z nim lata, a znim wakacje, a z wakacjami urlop.

-Dlaczego akurat portugalski?-zapytał podczas jednego ze wspólnych spacerów Draco.

-Uwielbiam Portugalię, oczywiście zaraz po Włoszech. Jeździła tam na wakacje. Dwa lata temu byłam tam, aż pół roku.-uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego czasu.

-Naprawdę? Od Wojny mieszkałem w Portugalii i nigdy cię nie widziałem. A co być powiedział na miesiąc w Portugali?-zapytał

-Serio?-niedowierzała, Hermiona

-Serio, serio.-zapewnił, obejmując dziewczyną, która rzuciła mu się ze szczęścia na szyję.

^^^

-Draco, jestem!-krzyknęła Miona wchodząc do domu swojego przyjaciela.

-O! WOW!- wydał z siebie właściciel dobytku.

Zlustrował dziewczynę. Na nogach miała seledynowe sandałki na koturnie, nogi aż do nieba, biała, prosta sukienka na grubych ramiączkach, na oczach okula przeciwsłoneczne i słomkowy kapelusz na wyprostowanych kasztanowych włosach.

-Coś nie tak?-zapytała niepewna reakcji  Malfoy’a

-Wyglądasz bosko.-zapewnił.

-To co? Witaj Portugalio!-teleportowała się i po chwili koło niej zmaterializował się Draco.

^^^

Miesiąc, który spędzili był dla obu cudowny. Ale niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy i już za trzy godziny mieli samolot do Londynu. Draco miał, więc mało czasu. Podczas tego miesiąca zrozumiał, że pragnie, aby Granger była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Kochał ją. Dracon Malfoy zakochał się w Hermionie Granger. Chciał jej to powiedzieć wcześniej, ale nie miał okazji. A teraz czas się kończył. Wbiegła, co sił w nogach na lotnisko i od razu ją zauważył. Pomachał do niej i chwilę potem zrównał się z przyjaciółką.

-Hallo! Proszę wszystkich o uwagę!-krzyknął, a większość ludzi na lotnisku skierowało wzrok w ich stroną.

-Draco, co ty robisz?-szepnęła zdezorientowana Hermiona.

-Hermiona Jean Granger muszę ci coś powiedzieć EU TE AMO! EU TE AMO Hermiona!-złapał ją za ręce i spojrzał w jej czekoladowe oczy.

-Co?-zapytała nierozumiejąca niczego Miona.

-Ja Ci tu wyznaję miłość, a ty nie rozumiesz!?-palnął bez namysłu Draco.

-Jaa..Ja..Ja-jąkała się brunetka

Jest jeszcze jedna sprawa.-Draco uklęknął przed nią i wyciągnął z kieszeni pierścionek z diamentem, którego okalały szmaragdy i szafiry.-Czy uczynisz mi ten szczyt i zostaniesz moją żoną?-tłum zamarł.

EU TE AMO. Yes. Tak. Ja. Si.-nie umiała się wysłowić panna Granger.

Draco jednak w mig pojął, że zgodziła się i wpił się w jej malinowe usta, ona oddała pocałunek Całe lotnisko wiwatowało na cześć narzeczonych a pierścionek kulnął się gdzieś po lotnisku w Portugalii. Bo Malfoy oczywiście zapomniał swojej wybrance włożyć go na palec. Cały Malfoy!

^^^

-Jak się czujesz, jako pani Malfoy?-zapytał blondyn, kiedy usidli na jednej z ławek na portugalskim lotnisku, czekając na swoje walizki na miesiąc miodowy, który pragnęli spędzić, oczywiście w Portugali.

-Pytasz mi się, o to, co chwila!-opdowiedziała brunetka.-A co to jest?-zapytała podnosząc błyszczący kłębek kurzu z ziemi.

-To chyba pierścionek, daj zobaczę.-wyrwał małżonce z dłoni kurz.-Rzeczywiście, to pierścionek, nawet z napisem w środku. Sama zobacz.

Na wewnętrznej stronie srebrnego pierścionka widniał napis Ukochanej Hermionie, Dracon.

-Odnalazł się.-mruknęła zadowolona pani Malfoy i pocałowała męża.

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział pierwszy.


Hejoo!

Tutaj Oleńka. Oto mam dla was nowy 1 rozdział z nowego Dramione. Opowiada Hermiona, ale historia będzie opisywana w formie trzecio osobowej. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

No, więc, ZAPRASZAM.

*****

Gwar, jaki panował na Pokątnej był dzisiaj chyba dwa razy większy niż zwykle. Jakby wszyscy zmówili się, aby dziś zakupić potrzebne do zaczynającej się za 7 dni szkoły, rzeczy. Pośród krzątających się po ulicy ludzi, można było zauważyć czarnowłosego chłopaka, którego imię i nazwisko znał cały świat czarodziejów oraz kasztanowłosą dziewczynę nieprzypominającej już kujonki z wielkimi zębami. Jej szopę, zastąpiły brązowe fale spływające jej kaskadami prawie do pasa. Tą dwójką byli oczywiście Harry James Potter i Hermiona Jean Granger. Oboje postanowili powrócić we wrześniu do Hogwartu, aby ukończyć edukację. Chociaż Harry i bez skończenia szkoły mógłby zostać nawet Ministrem Magii, chciał zasłużyć na swoją pracę nie nazwiskiem, a wynikami. Hermiona oczywiście chciała zdać OWUMty z jak najlepszymi wynikami jak na Prefekta Naczelnego przystało. Od tygodnia miała w swoim posiadaniu błyszczącą odznakę Prefekta z godłem Gryffindoru. Była znana jak najlepsza uczennica od niepamiętnych czasów oraz jako jedna ze ZŁOTEGO TRIO, które już nigdy nie będzie triem.

*POCZĄTEK WSPOMNIENIA*

-Możesz wracać do domu. Dziękuję za pomoc i do zobaczenia we wrześniu.-powiedziała bibliotekarka do Gryfonki.

Podczas odbudowy zamku właśnie jej miała Hermiona pomagać. Ucieszyła się z tego powodu, ponieważ była jedną z nielicznych, których lubiła pani Prince, ale również z powodu, że biblioteka była jednym z jej ulubionych miejsc. Poukładanie całego księgozbioru, było bardzo pracochłonne i miały na to cały miesiąc. Jednak wspólnymi siłami udało im się uprzątnąć bibliotekę w niecałe dwa tygodnie. Ten czas niesamowicie szybko zleciał i nim się Gryfonka obejrzała nastał wieczór poprzedzający wyjazd ze szkoły. Z zadowoloną miną minęła bramę Hogwartu i skierowała swoje kroki do Hogsmeade, gdzie uczniowie odbudowujący szkołę mieli zapewniony nocleg. Po 20 minutach marszu dotarła do maleńkiej kawiarenki, gdzie, co wieczór zaopatrywała się w kawę i ciasto. Miała właśnie otwierać drzwi, ale te otworzyły się z drugiej strony. Stanął w nich jej chłopak Ronald Weasley całując namiętnie jakąś dziewczynę. Był tak zajęty, że nawet nie zauważył zszokowanej Hermiony.

-Ron! Co ty do cholery robisz!? I co to za lafirynda? Ty... Ty... TY, ŹDZIROWATA GNIDO! Jak mogłeś mi to zrobić?  JAK? Ja się pytam?-wyrzuciła z siebie, sama zdziwiona swoim słownictwem.

-Hermiś... To nie tak jak myślisz...-próbował udobruchać swoją dziewczynę Ron.

-Nie waż się do mnie mówić Hermiś. Z nami KONIEC! Nie nawidzę Cię. Jesteś dla mnie nikim.-zakończyła swój półroczny związek pewnym głosem, jednak jej serce i dusza krwawiły.

Nie zważając na niczyją opinię, a szczególnie grupki, która zebrała się po usłyszeniu krzyku podeszła do swojego byłego już chłopaka i dała mu z liścia w twarz. Potem niewzruszona odeszła od całego zamieszania i udała się nad jezioro. Usiadła pod swoim ulubionym dębem w Hogwarcie i popatrzyła w dal. Nie uroniła nawet łzy, wyszeptała tylko:

-Dziękuję, Malfoy!

*KONIEC WSPOMNIENIA*

Hermiona pogrążona w swoich myślach nie zauważyła, kiedy wchodzili już do jej ukochanego sklepu "Esów i Floresów". Pewnym krokiem weszła do środka, a tuż za nią Harry.

-Miona, masz może...-zaczął niepewnym głosem Potter.

-Listę książek. Oczywiście. Czasem zastanawiam się, co ty byś beze mnie zrobił.-uśmiechnęła się i podała listę sprzedawcy.- Wszystkie dwa razy oprócz runów. I jeszcze wróżbiarstwo. Po co ty to w ogóle zdajesz?-to ostatnie skierowała do Harr'ego

-Wiesz, że chcę być aurorem, a bez wróżbiarstwa nic z tego.-rzekł niepocieszony czarnowłosy.

-Wasze książki. 50 galeonów się należy.-przerwał ich konwersację sprzedawca.

Hermiona podziękowała człowiekowi, zapłaciła, a zakupione wcześniej książki wcisnęła w ręce Harr'emu.

Chłopak westchnął cicho, ale nie chciał się kłócić z przyjaciółką. Od czasu jej rozstania z Ronem zmieniła się, z tego, co mu powiedziała była na przerzedzaniu włosów czy jakoś tak. Wyrzuciła swoją garderobę, a zamiast powyciąganych swetrów nosiła dopasowane bluzki, sukienki i marynarki.

-Kogo ja widzę? Bliznowaty Zbawca Świata i Długozębna.-już od progu usłyszeli głos pełen drwiny, a ich oczom ukazał się nie, kto inny tylko Draco Malfoy.- A gdzie macie tego głąba Wieprzleja?  Czyżby był tak głupi, że go nie przyjęli? Podróbka czarodzieja.

-Nie twój interes Malfoy.-warknęła w jego stronę, Hermiona.

-Skąd wiesz? Nie podchodź tak, blisko, bo mnie jeszcze szlamem ubrudzisz.- wyszeptał jej prosto w oczy Dracon.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, pełnym nienawiści i pogardy z obu stron.

-Odwal się od Hermiony, Malfoy.-odezwał się przerywając ich kontakt wzrokowy Wybraniec.

-Bo, co mi zrobisz? Już się boję.-Draco świetnie się bawił widząc minę Granger.

-Harry, nie przejmuj się tym napompowanym swoim ego arystokratycznym, zarozumiałym palantem. Chodź, chciałeś przecież kupić nową szatę.-wyrzuciła z siebie i zostawiła osłupionych chłopaków samych.

Stali tak chyba z pięć minut osłupieni wypowiedzią Hermiony. Byli zdziwieni? To za mało powiedziane. Czarnowłosy był naprawdę dumny ze swojej przyjaciółki, a blondyn? Blondyn był zdziwiony jej przemianą. Tak, zdziwiony to dobre określenie. Pierwszy swoją szczękę podniósł Potter i podążył do sklepu Madame Malkin, widząc właścicielkę rozmawiającą wesoło z panną Granger.

Draco stał jeszcze chwilę w tym samym miejscu zastanawiając się nad przemianą Gryfonki. Słyszał o jej nagłej zmiana, ale żeby aż tak? I nie chodziło mu tylko o charakter. Zmieniła styl ubierania się na bardziej dziewczęcy?. Nie miała też tej szopy na głowie. Musiał przyznać, że wyładniała, nabrała kobiecych kształtów i miała spore szanse mieć wianuszek fanów w Hogwacie. Skończył myśleć o Gryfonce. Jak to brzmi, szczególnie, jeśli chodzi o Dracona Malfoy'a. Ruszył pewnym krokiem po ulicy, skręcił w uliczkę niedaleko banku Gringotta. Po przejściu około stu metrów stanął przed szarym, dwupiętrowym budynkiem i delikatnie otworzył mahoniowe drzwi. Redakcja Proroka Codziennego, znanej gazety czarodziejów mieściła się właśnie w tym budynku. W środku dostrzec można było pełno szkła. Biura pooddzielane były szklanymi ściankami na wysokość może półtora metra. Młody Malfoy skierował swe kroki do szklanego gabinetu znajdującego się gdzieś w głębi korytarza. Zastukał do drzwi z tabliczką

Lizzy Harrison

redaktor naczelna

Wszedł na tyle głośno, aby właścicielka gabinetu go usłyszała i zwróciła na niego uwagę. Nie siląc się na  uprzejmość, usiadł na krześle naprzeciw Harrison, która okazała się niską, szczupłą blondynką uczesaną w koński ogon oraz posiadającą piękne, duże, zielone oczy. Arystokrata rzucił na jej biurko wymiętą, zapisaną kartkę, wcześniej wyciągniętą z marynarki.

-Bez żadnych danych. Jutro?-powiedział z zawadiackim uśmiechem.

-Dla ciebie wszystko.-powiedziała kobieta.-Kuzynku-dodała i zmierzwiła chłopakowi włosy.

-Dzięki Lizz, jesteś wielka i cudowna.-odparł na odchodne i wyszedł z gabinetu kuzynki.

***

Chwilę potem siedział już w kawiarni ze swoim najlepszym przyjacielem Blaise'm Zabini'm. Był rozradowany załatwieniem ważnej dla niego sprawy, ale, to była tajemnica. Wyprał, więc twarz z emocji i słuchał przyjaciela.

-Smoku, nie zgadniesz, kogo dziś widziałem.Mała podpowiedź: pewną Gryfonkę i muszę Ci powiedzieć, że zmieniła się na lepsze.-opowiadał zafascynowany Diabeł.

-Granger?-zapytał z wyczuwalną nadzieją Dracon, a jego oczy zastąpiły się iskierkami radości.

-Niee? Chodziło mi o Weasley'ównę. Mówię Ci, jest piękna. Olśniewająca.-zakończył rozmarzonym tonem Zabini.

-Nieźle Cie wzięło stary.-mruknął widząc minę przyjaciela, choć jemu zbierało się na wymioty.-Ale wiesz przecież, że ona jest zdrajczynią  krwi?

-Draco, wojna się skończyła, nie ma Czarnego Pana, świat nie dzieli się na szlamy i arystokratów. Te czasy minęły, i widzę, że ty też nie będziesz wierny rodzinnej tradycji, co do czystości krwi.-poruszył sugestywnie brwiami.- Nigdy nie sądziłem, że ty dostrzeżesz jakieś zmiany w wyglądzie osoby, którą przez tyle lat nazywałeś szlam. Oj, Smoczku bylebyś się nie zakochał.-Ale widząc minę kolegi dodał.-Ja tylko ostrzegam.

-Skończyłeś? Zmieńmy temat. Od kiedy podoba się Ci się ta Ruda powiedział z ironicznym uśmieszkiem.

Uśmieszkiem, którym od dawna obdarzał pewną szlame. Tylko, cholera, czemu on o niej myśli. Nagle usłyszał znajomy głos:

-Zabini, jak mogłeś mi to zrobić? Nie wystarczam Ci? Dlaczego? Byliśmy tacy szczęśliwi.-krzyczała Pansy Parkinson, aby wszyscy w koło zwrócili na nich uwagę.

Jedno, co trzeba przyznać, Pansy była świetną aktorką. Widział, że powstrzymuje się przed parsknięciem śmiechem. Uwielbiała być w centrum uwagi i wykorzystywała na to każdą chwilę. Po wojnie zmieniła się. Zmyła kilo tapety, odkochała się w Malfoy'u a i nawet się z nim i Zabinim zaprzyjaźniła. Jako przyjaciółka była naprawdę wspaniała, ale ostatnio dziwnie się zachowywała, nawet jak na nią. Była tajemnicza i drażliwa.Zakochała się? Tylko w kim?-rozmyślał Dracon patrząc na tą nędzną parę aktorów.

-Pansy, kochanie! To nie tak jak myślisz.-załapał gadkę Ślizgonki, Zabini.

Dracon widząc minę przyjaciół niemogących wymyśleć kwestii postanowił ich jakoś uratować.

-KONIEC PRZEDSTAWIENIA! Ludzie rozejść się.-krzyknął i usiadł przy stoliku.

Po chwili dołączyli do niego przyjaciele, zamówili po piwie kremowym i oddali się dyskusji.

***

Pierwsze promienie słońca obudziły kasztanowłosą Gryfonkę śpiącą w fiołkowym pokoju. Hermiona otworzyła oczy, przeciągnęła się i podeszła do okna, aby wpuścić swoją paczkę. Mała, czarna sówka przyniosła jej Proroka. Usiadła na łóżku i przekartkowała gazetę. Oprócz kilku nudnych artykułów o współpracy pomiędzy czarodziejami, zauważyła penem ogłoszenie, które przyciągnęło jej uwagę.

Szukam osoby, do korespondencji. Jeśli jesteś zainteresowana to napisz.

Jestem 18-latkiem. Najlepiej, żebyś była dziewczyną.

Adres: Butterfly 45, Londyn, Drag.

Hermiona, do końca wakacji miała się nudzić a może znaleźć kogoś do korespondencji. Przemyślała wszystkie za i przeciw. Wzięła pergamin pióro i nabazgrała kilka słów na papierze.

Hej, Drag

Jestem zainteresowana korespondencją. Mam 18 lat i mów na mnie Little.

Pozdrawiam, L.

Skończyła, otworzyła klatkę swojego pupila, Liryca i podała mu list mówiąc adres. Teraz pozostało jej tylko czekać na odpowiedź.

_-_-_

Macie pomysł, z kim będzie korespondować Mionka?

czwartek, 8 maja 2014

Prolog.

Puk, puk, halo? Oto prolog, historii o tematyce Dramione. Prolog dzieje się kiedy bohaterowie mają po ok.40 lat. Opowiadają swoim dzieciom o..., a zresztą sami się przekonacie.
***
W salonie domu przy ulicy Butterfly Street 45 siedziała czterdziestoletnia, kasztanowłosa kobieta oglądając album ze zdjęciami. Po chwila przewracała kartki uśmiechając się, lub zamyślając nad zdjęciem. Nagle do pokoju wbiegła drobna dziewczynka o prawie białych włosach i nieprzeniknionych oczach Zatrzymała się gwałtownie, usiadła na podłodze przed kobietą i popatrzyła na nią wyczekująco. Po krótkiej chwili kobieta zwróciła na nią uwagę.
-Coś, się stało kochanie?-zapytała jasnowłosą.
-W sumie to nic, ale chciałam Ci przypomnieć mamo, że wczoraj był 30 sierpnia, a co za tym idzie skończyłam dwanaście lat. A pamiętasz, że obiecałaś mi, że kiedy skończę te dwanaście lat to opowiesz mi jak zostałaś żoną taty.- wyrzuciła z siebie blondynka, i z uśmiechem wpatrywała się w matkę.- I nie, nie odpuszczę. Jutro jadę do Hogwartu, i jak dziś nie opowiesz to już pewnie nigdy tego nie usłyszę.- dodała widząc minę kasztanowłosej.
-Uparta jak ojciec.-szepnęła, a potem dodała głośniej. -Bella, uważam, że nie jesteś jeszcze gotowa...-powiedziała patrząc błagalnie na córkę.
-Mamo obiecałaś jej. A mówisz, że Gryfoni dotrzymują słowa.- wtrącił jasnowłosy chłopak stojący od dobrych kilku minut w drzwiach i słyszący wymianę zdań pomiędzy mamą, a siostrą. - A i ja chętnie wysłuchać tą historię jeszcze raz. Nie za bardzo ją pamiętam.
-Kocham moje dzieci, ale czasem zastanawiam się, czy na pewno ich nie podmienili po urodzeniu. Wszystkie cechy odziedziczyli po ojcu. Merlinie, dlaczego?-zastanawiała się w duchu kobieta, patrząc na syna z rządzą mordu w oczach.
Chłopak nie zważając na minę matki, usiadł obok niej na kanapie i popatrzył na nią tak jak chwilę wcześniej siostra. Byli do siebie bardzo podobnie. Oboje mieli jasną cerę i prawie białe włosy. Różniła ich oczywiście płeć, oraz kolor oczu. Isabella Elizabeth miała szare oczy, które czasem przybierały odcień ciemnego błękitu, natomiast chłopak miał oczy dokładnie takie jak jego matka. Czekoladowe oczy z rudymi refleksami-to był jego znak rozpoznawczy.
-Zgoda, pod warunkiem, że tata się zgodzi.-westchnęła była Gryfonka i zamknęła album.- A teraz Scorpius, przydaj się na coś i otwórz drzwi.- dodała słysząc dzwonek.
Kiedy chłopak zniknął w korytarzu, jego siostra wybiegła za nim w poszukiwaniu ojca. Kobieta oparła głowę o zagłówek kanapy i w duchu modliła się, aby jej małżonek sprzeciwił się pomyśle tej białowłosej dwójki. Choć jej dzieci dzieliły cztery lata różnicy, dogadywali się wspaniale. Może to też temu oboje trafili do Slytherin'u. Jej rozmyślania przerwał ktoś wchodzący do pokoju. Otworzyła oczy i ujrzała swojego męża z córką na plecach.
-Nie widzę wyjścia. Nadszedł czas aby moja księżniczka poznała historię swojej rodziny.-palnął wesoło jej mąż.-Tylko nie bądź na mnie zła.- szepnął jej do ucha, kiedy pozbył się z pleców swojej "księżniczki".
Kobieta nie zdążyła mu odwarknąć, choć miała przygotowaną ciętą ripostę, ponieważ do pokoju wszedł Scorpium prowadząc za rękę kasztanowłosą dziewczynę.
-No i chcemy ją przekonać do opowieści, może Tobie się...-opowiadał dziewczynie, jednak widząc całą rodzinkę w komplecie nie skończył zdania.- Widzę, że się udało.
-Witaj Emily! Dawno Cię u nas nie było.-przywitała ją ciepło Hermiona.
-Dzień dobry!-ukłoniła się.- Wczoraj wróciliśmy z Chorwacji i postanowiłam państwa odwiedzić.-odwzajemniła uśmiech gospodyni.- I właśnie Scorp opowiedział mi, że Bella chce poznać państwa historię. Tata chciał mi ją kiedyś opowiedzieć, ale mama doszła do wniosku, że to nie było tak, i sprzeczali się o prawdziwą wersję zdarzeń.
-Dobrze, że Ginny wtrąciła się, w końcu Bleis zawsze lubił ubarwiać swoje historie.-powiedziała Miona, kiedy wszyscy zajęli miejsca siedzące.
Na kanapie siedzieli państwo Malfoy. Na fotelu obok kominka zajął miejsce Scorpium, a na podłokietniku usadowiła się Emily. Bella usiadła przed rodzicami, na podłodze.
-Od czego mam zacząć?-zapytała niepełnoletnich pani Malfoy, ale odpowiedzi udzielił jej mąż.
-Od początku kochanie, od początku. -uśmiechnął się i objął ją ramieniem na co Hermiona prychnęła tylko i zaczęła swoją opowieść.
-Nie nawiedziliśmy się od pierwszej klasy. Sześć lat pełnych ignorowania, warczenia na siebie i wzajemnych kłótni. Oj, nie raz obecny tu mój mężuś nazwał mnie za czasów szkolnych szlamą.-zaczęła, jednak nie dane jej było dokończyć.
-Nie przesadzaj. Może kilka razy Cię tak nazwałem, ale nie na widziałem cię przez sześć lat. Ta ze cztery?-powiedział patrząc na dzieci.- Potem Cię PRAGNĄŁEM.-szepnął żonie na ucho.
-Draco, kochanie albo zamkniesz swoją piękną buźkę albo nici z opowieści.-postanowiła trochę podroczyć się z mężem Hermiona.
-TATO! Bądź cicho.-zganiła ojca Bella.
Dracon na te słowa prychnął cicho, po czym wrócił do przyglądania się swojej małżonce. Już niedługo będę obchodzić siedemnastą rocznicę ślubu, a ona niewiele się od tamtego czasu zmieniła. Stała się trochę lepsza w wymyślaniu ripost, na jego uwagi. Ale pachniała zawsze tak samo. Bez z nutką pomarańczy. Od wielu lat, te same pociągające perfumy. Była taka jaką ją zapamiętał ze szkoły, ze ślubu, z pierwszych lat ich małżeństwa. Kochana i miła dla otoczenia, a dla niego wredna i tajemnicza. Taką ją kochał. Przewrócił teatralnie oczami i wrócił do wysłuchiwania swojej i jej historii.
-Z mojej strony było to sześć lat nienawiści. Potem jak pewnie wiecie wybuchła Bitwa o Hogwart. To opowiem tylko w kilku słowach. Po wielu miesiącach Harry Potter pokonał Czarnego Pana. Zapanowała wszech obecna radość. W czasie wakacji ja, Harry i Ron pomagaliśmy odbudowywać Hogwart, aby we wrześniu dokończyć 7 rok, a i tym samym edukację. W sumie historia miłości moja i waszego ojca, a mojego męża, nie była oczywista. Była...można powiedzieć skomplikowana. Wszystko zaczęło się w sierpniu.-Hermionie przerwał (znowu) Draco.
-24 sierpnia.-uściślił i przytulił żonę.
-Tak 24 sierpnia, na Pokątnej, niedaleko Esów i Floresów.-zgodziła się z mężem kobieta.-Byłam na ostatnich zakupach z Harry'm i...
***
Co było po ,,i" powiecie się w przyszłym tygodniu. Prolog jest dłuższy niż rozdziały z poprzedniego bloga, z czego jestem dumna. Komentujcie, chciałabym wiedzieć jak podoba mi się taka wizja Dramione.
Pozdrawiam *Oleńka Patronus*
P.S. Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach to pisz pod notką.
Loffciam Was i oczywiście Malfoy'a <333

poniedziałek, 5 maja 2014

Witajcie

Nie kończę mojego poprzedniego bloga, ale natchnęło mnie do napisania czegoś innego. Mam nadzieję, że wybaczycie i przeczytacie PROLOG, który będzie mam nadzieję w środę. Trzymajcie kciuki, żeby się udało.
*Oleńka*