Puk, puk, halo? Oto prolog, historii o tematyce Dramione. Prolog dzieje się kiedy bohaterowie mają po ok.40 lat. Opowiadają swoim dzieciom o..., a zresztą sami się przekonacie.
***
W salonie domu przy ulicy Butterfly Street 45 siedziała czterdziestoletnia, kasztanowłosa kobieta oglądając album ze zdjęciami. Po chwila przewracała kartki uśmiechając się, lub zamyślając nad zdjęciem. Nagle do pokoju wbiegła drobna dziewczynka o prawie białych włosach i nieprzeniknionych oczach Zatrzymała się gwałtownie, usiadła na podłodze przed kobietą i popatrzyła na nią wyczekująco. Po krótkiej chwili kobieta zwróciła na nią uwagę.
-Coś, się stało kochanie?-zapytała jasnowłosą.
-W sumie to nic, ale chciałam Ci przypomnieć mamo, że wczoraj był 30 sierpnia, a co za tym idzie skończyłam dwanaście lat. A pamiętasz, że obiecałaś mi, że kiedy skończę te dwanaście lat to opowiesz mi jak zostałaś żoną taty.- wyrzuciła z siebie blondynka, i z uśmiechem wpatrywała się w matkę.- I nie, nie odpuszczę. Jutro jadę do Hogwartu, i jak dziś nie opowiesz to już pewnie nigdy tego nie usłyszę.- dodała widząc minę kasztanowłosej.
-Uparta jak ojciec.-szepnęła, a potem dodała głośniej. -Bella, uważam, że nie jesteś jeszcze gotowa...-powiedziała patrząc błagalnie na córkę.
-Mamo obiecałaś jej. A mówisz, że Gryfoni dotrzymują słowa.- wtrącił jasnowłosy chłopak stojący od dobrych kilku minut w drzwiach i słyszący wymianę zdań pomiędzy mamą, a siostrą. - A i ja chętnie wysłuchać tą historię jeszcze raz. Nie za bardzo ją pamiętam.
-Kocham moje dzieci, ale czasem zastanawiam się, czy na pewno ich nie podmienili po urodzeniu. Wszystkie cechy odziedziczyli po ojcu. Merlinie, dlaczego?-zastanawiała się w duchu kobieta, patrząc na syna z rządzą mordu w oczach.
Chłopak nie zważając na minę matki, usiadł obok niej na kanapie i popatrzył na nią tak jak chwilę wcześniej siostra. Byli do siebie bardzo podobnie. Oboje mieli jasną cerę i prawie białe włosy. Różniła ich oczywiście płeć, oraz kolor oczu. Isabella Elizabeth miała szare oczy, które czasem przybierały odcień ciemnego błękitu, natomiast chłopak miał oczy dokładnie takie jak jego matka. Czekoladowe oczy z rudymi refleksami-to był jego znak rozpoznawczy.
-Zgoda, pod warunkiem, że tata się zgodzi.-westchnęła była Gryfonka i zamknęła album.- A teraz Scorpius, przydaj się na coś i otwórz drzwi.- dodała słysząc dzwonek.
Kiedy chłopak zniknął w korytarzu, jego siostra wybiegła za nim w poszukiwaniu ojca. Kobieta oparła głowę o zagłówek kanapy i w duchu modliła się, aby jej małżonek sprzeciwił się pomyśle tej białowłosej dwójki. Choć jej dzieci dzieliły cztery lata różnicy, dogadywali się wspaniale. Może to też temu oboje trafili do Slytherin'u. Jej rozmyślania przerwał ktoś wchodzący do pokoju. Otworzyła oczy i ujrzała swojego męża z córką na plecach.
-Nie widzę wyjścia. Nadszedł czas aby moja księżniczka poznała historię swojej rodziny.-palnął wesoło jej mąż.-Tylko nie bądź na mnie zła.- szepnął jej do ucha, kiedy pozbył się z pleców swojej "księżniczki".
Kobieta nie zdążyła mu odwarknąć, choć miała przygotowaną ciętą ripostę, ponieważ do pokoju wszedł Scorpium prowadząc za rękę kasztanowłosą dziewczynę.
-No i chcemy ją przekonać do opowieści, może Tobie się...-opowiadał dziewczynie, jednak widząc całą rodzinkę w komplecie nie skończył zdania.- Widzę, że się udało.
-Witaj Emily! Dawno Cię u nas nie było.-przywitała ją ciepło Hermiona.
-Dzień dobry!-ukłoniła się.- Wczoraj wróciliśmy z Chorwacji i postanowiłam państwa odwiedzić.-odwzajemniła uśmiech gospodyni.- I właśnie Scorp opowiedział mi, że Bella chce poznać państwa historię. Tata chciał mi ją kiedyś opowiedzieć, ale mama doszła do wniosku, że to nie było tak, i sprzeczali się o prawdziwą wersję zdarzeń.
-Dobrze, że Ginny wtrąciła się, w końcu Bleis zawsze lubił ubarwiać swoje historie.-powiedziała Miona, kiedy wszyscy zajęli miejsca siedzące.
Na kanapie siedzieli państwo Malfoy. Na fotelu obok kominka zajął miejsce Scorpium, a na podłokietniku usadowiła się Emily. Bella usiadła przed rodzicami, na podłodze.
-Od czego mam zacząć?-zapytała niepełnoletnich pani Malfoy, ale odpowiedzi udzielił jej mąż.
-Od początku kochanie, od początku. -uśmiechnął się i objął ją ramieniem na co Hermiona prychnęła tylko i zaczęła swoją opowieść.
-Nie nawiedziliśmy się od pierwszej klasy. Sześć lat pełnych ignorowania, warczenia na siebie i wzajemnych kłótni. Oj, nie raz obecny tu mój mężuś nazwał mnie za czasów szkolnych szlamą.-zaczęła, jednak nie dane jej było dokończyć.
-Nie przesadzaj. Może kilka razy Cię tak nazwałem, ale nie na widziałem cię przez sześć lat. Ta ze cztery?-powiedział patrząc na dzieci.- Potem Cię PRAGNĄŁEM.-szepnął żonie na ucho.
-Draco, kochanie albo zamkniesz swoją piękną buźkę albo nici z opowieści.-postanowiła trochę podroczyć się z mężem Hermiona.
-TATO! Bądź cicho.-zganiła ojca Bella.
Dracon na te słowa prychnął cicho, po czym wrócił do przyglądania się swojej małżonce. Już niedługo będę obchodzić siedemnastą rocznicę ślubu, a ona niewiele się od tamtego czasu zmieniła. Stała się trochę lepsza w wymyślaniu ripost, na jego uwagi. Ale pachniała zawsze tak samo. Bez z nutką pomarańczy. Od wielu lat, te same pociągające perfumy. Była taka jaką ją zapamiętał ze szkoły, ze ślubu, z pierwszych lat ich małżeństwa. Kochana i miła dla otoczenia, a dla niego wredna i tajemnicza. Taką ją kochał. Przewrócił teatralnie oczami i wrócił do wysłuchiwania swojej i jej historii.
-Z mojej strony było to sześć lat nienawiści. Potem jak pewnie wiecie wybuchła Bitwa o Hogwart. To opowiem tylko w kilku słowach. Po wielu miesiącach Harry Potter pokonał Czarnego Pana. Zapanowała wszech obecna radość. W czasie wakacji ja, Harry i Ron pomagaliśmy odbudowywać Hogwart, aby we wrześniu dokończyć 7 rok, a i tym samym edukację. W sumie historia miłości moja i waszego ojca, a mojego męża, nie była oczywista. Była...można powiedzieć skomplikowana. Wszystko zaczęło się w sierpniu.-Hermionie przerwał (znowu) Draco.
-24 sierpnia.-uściślił i przytulił żonę.
-Tak 24 sierpnia, na Pokątnej, niedaleko Esów i Floresów.-zgodziła się z mężem kobieta.-Byłam na ostatnich zakupach z Harry'm i...
***
Co było po ,,i" powiecie się w przyszłym tygodniu. Prolog jest dłuższy niż rozdziały z poprzedniego bloga, z czego jestem dumna. Komentujcie, chciałabym wiedzieć jak podoba mi się taka wizja Dramione.
Pozdrawiam *Oleńka Patronus*
P.S. Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach to pisz pod notką.
Loffciam Was i oczywiście Malfoy'a <333
Fajne. Tyko Blaise a nie Bleis :)) Czekam na next- na asku http://ask.fm/malusia112 prosze o informowanie :) Lub http://dramioneforeverandever.blogspot.com/ tu w zakładce Sowarnia :)
OdpowiedzUsuń+ wyłącz weryfikacje obrazkową :)
Hermiona
Świetny! Od razu mnie wciągnął! Proszę o informowanie o nowych rozdziałach ;*
OdpowiedzUsuń----------
http://istnienie-dramione.blogspot.com
Informować proszę w zakładce SPAM :*
UsuńProlog jest długi, troszkę mnie zamulił, ale w końcu się wciągnęłam.
OdpowiedzUsuńDzieci Malfoy'ów sprawiają wrażenie bardzo pociesznych, a aparycja rodziny przypomina mi trochę Rodzinkę.pl ;)
Mimo wszystko...
Wiele historii zaczyna się właśnie od takiego wspominania, lecz widzę że masz inny pomysł na tą historię i z chęcią będę śledzić wydarzenia w Twoim opowiadaniu :D
Co jednak nie znaczy, że chcę byś mnie informowała :P Dam sobie radę, teraz będę pamiętać xDD
Pozdrawiam,
Mad.
Kurczę, ciężko się połapać. Musiałam przeczytać dwa razy. Napisane jest trochę chaotycznie, ale jak się dobrze wczyta to wyczuje się w tej historii potencjał ;)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie na ask.fm/tracheotomia
Ściskam, emersonn
talis-vita.blogspot.com
potterowskie-co-nieco.blogspot.com
Podoba mi się. Takie inne mi się wydaje mam cichą nadzieję że szybciutko pojawi się następny rozdział no i zapraszam do siebie http://tres-metros-sobre-el-cielo-dramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada, inaczej niż zwykle zaczynają się taki blogi. A to dobrze, bo w blogsferze przyda się coś nowego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Ciekawe co będzie dalej :) Bardzo Ciekawy prolog :)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńTeraz kolej na mnie, co?
Po pierwsze: bardzo cieszy mnie długość prologu. Osobiście wychodzę z założenia, ze tekst (nie licząc drobble itp.) powinien zajmować minimum dobre dwie - trzy strony. W tym wypadku wywiązałaś się naprawdę nieźle. Potrafisz zaciekawić, ale...
No właśnie, jest pewne ALE. Mimo tego, że opisy są (za co duże brawa) brakuje mi tego, że na dobrą sprawę nie wiem niemal nic o miejscu akcji. Na szczęście rekompensujesz to krótkimi opisami postaci i ich refleksjami. Niestety muszę Ci pogrozić palcem za stronę techniczną. Błędy, moja droga, błędy. Powtórzenia, przecinki. Nie wychwyciłam żadnym ortografów, za to wiele stylistycznych i... niewłaściwych odmian imion. Nie wspominając już o BLEIS - Blaise, moja droga, Blaise. A tak na marginesie, lubię to imię :) Ale wracając do głównego tematu: błędów. Nie trzymasz się również jednego czasu i nadzwyczaj często bez uzasadnienia go zmieniasz. Również z przykrością muszę stwierdzić, że momentami dialogi są sztuczne i wymuszone.
Musisz pamiętać, że prolog powinien być dopieszczony do granic możliwości - w końcu jest on swoistą wizytówką opowiadania. To po nim Czytelnik decyduje, czy zostać na dłużej, czy też nawet nie kłopotać się z czytaniem do końca. Fakt, Twój jest wciągający i ciekawi mnie, co będzie dalej, ale niektóre niedociągnięcia przeszkadzają. Niektórzy są bardzo wybredni i nie lubią opowiadań, w których występują błędy, o nie. Tacy Czytelnicy wymagają bezbłędności prawie że. No ale Autor też człowiek, do pomyłki ma prawo.
Tak czy siak, gratuluję całkiem udanego początku i lecę czytać dalej. Liczę na coś nowego i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz :)
Pozdrawiam,
Francesca