-Witam wszystkich i bardzo się cieszę, że wybraliście naszą
szkołę po raz drugi-zaczął Terence Apple, dyrektor szkoły językowej ,,Monte
Carlo”- Jako, że znacie już podstawy języka portugalskiego…-rozległy się brawa
kursantów- waszym nowym nauczycielem będzie Dracon Malfoy.- skończył dyrektor szkoły, wskazując na mężczyznę
stojącego za nim. Znów rozległy się oklaski, a na wszystkich dwudziestoletnich
twarzach pojaśniał uśmiech, no prawie wszystkich.
-Czy on powiedział Dracon Malfoy?- zapytała koleżankę
siedzącą obok, brunetka.
-Tak, patrz, jaki przystojny, śliczny, niczym jakiś Bóg. Nie
to, co Evans. -odpowiedziała na pytanie koleżanki długowłosa
blondynka.-Ciekawe, skąd wytrzasnęli takiego przystojniaka
-Z Malfoy Manor. -mruknęła kasztanowłosa pod nosem, po czym
skierowała wzrok na nauczyciela.
Na pierwszy rzut oka zauważyła, że nie miał już trupio
bladej cery, ale jego włosy nie ściemniały ani o ton. Ubrany w seledynową
koszulę i czarne spodnie, prezentował się całkiem nieźle.
-Jak się nazywam już wiecie, więc może zacznijmy
zajęcia.-obdarzył ich swoim popisowym uśmiechem i zaczął zajęcia.
Po około tygodniu wpatrzona w niego była połowa, co najmniej
żeńskiej części studentek. Zauroczone ubolewały z powodu, iż zajęcia odbywały
się tylko dwa razy w tygodniu.
-Co Ci w nim nie pasuje, Herm?-zapytała blondynka okręcając
się przed luster w szkolnej toalecie.
-Po prostu go nie trawię i tyle.-odpowiedziała zgodnie z
prawdą brunetka.-Dla niego się tak stroisz?-zapytała, widząc, że przyjaciółka
wyciąga z torby kolejną sukienkę.
-Nieee… Chodź, zaraz zaczynają się zajęcia.-odparła, wybiegając
z łazienki.
Hermiona westchnęła i udała się za Jessicą prosto do Sali wykładowej.
Choć minęło pięć lat od Wojny, a ona teoretycznie się z nim pogodziła, nie
mogła zapomnieć, co robił jej w szkole. Słowo SZLAMA zostało wyryte w jej
pamięci niczym tatuaż. Szybko weszła do klasy, niezauważona przez profesora i
usiadła swoim zwyczajem w piątym rzędzie, obok Jess. Zaczęła się dwu-godzinna
lekcja, która zapowiadała się według Dracona Malfoy’a ciekawie.
-Cześć. Jako, że to nasza ostatnia lekcja przed Walentynkami,
zostałem poproszony..-wzrok blondyna padł na Jessicę.-abym nauczył was wyznań
miłosnych w języku portugalskim. – Hermiona przewróciła oczami widząc,
wielbicielki blondyna śliniące się na jego widok.-Na rozgrzewkę, które jest po
portugalsku: EU TE AMO czy TI AMO?-uśmiechnął się.
Nikt z obecnych na Sali nie kwapił się do rozwiązanie
zagadki, nagle jedna ręka wystrzeliła w górę.
-Proszę, znalazł się ktoś, kto wie?! Panno…-powiedział
podchodząc bliżej.
-Granger. Hermiona Granger.-powiedziała, a na widok miny
profesora, na której malował się szok, uśmiechnęła się pod nosem.
-Proszę, Hermiono. Mogę po imieniu?-otrząsnął się Malfoy
-Podejrzewam , że po portugalsku będzie EU TE AMO.
-Skąd ta pewność?-zapytał przyglądając się byłej Gryfonce
przenikliwie.
-TI AMO, to deklaracja „Kocham Cię” po włosku, tego jestem
stuprocentowo pena, ponieważ od jedenastego roku życia mieszkałam w tym
kraju.-skończyła przypatrują c się Dracze.
-Grande belleza.-odparł posyłając jej uśmiech i zaczynając
bić brawo.
Od jej zagadki lekcja mijała spokojnie, wyznawali sobie miłość
w parach, jednak panna Granger cały czas czuła na sobie kogoś wzrok, a
mianowicie pewnego prawie białowłosego, byłego Ślizgona.
-Hermiona, możemy porozmawiać?-zapytał, gdy miała wychodzić.
-Jasne.-odparła i usiadła w pierwszej ławce.
-Nie uważasz, że chyba czas zakopać topór wojenny?-kiwnęła twierdząco,
glową.-Draco.-podał jej rękę i uśmiechnął się niepewnie.
-Hermiona.-odwzajemniła uściski i również posłała mu
uśmiech.
-To, co? Kawa, za te wszystkie lata upokorzeń, a i
przepraszam cię za to z całego serca.-ulżyło mu, nie chciał rujnować znowu
swoich szans na przyjaźń z byłą Gryfonką.
I tak się zaczęło. Od kawy, potem spacery, wielogodzinne
rozmowy i tak przez kolejne miesiące. Żadne z nich nie przejmowało się
plotkami, o rzekomym romansie nauczyciela z uczennicą. Byli przyjaciółmi, tylko
przyjaciółmi. Nastał czerwiec, a z nim lata, a znim wakacje, a z wakacjami
urlop.
-Dlaczego akurat portugalski?-zapytał podczas jednego ze wspólnych
spacerów Draco.
-Uwielbiam Portugalię, oczywiście zaraz po Włoszech. Jeździła
tam na wakacje. Dwa lata temu byłam tam, aż pół roku.-uśmiechnęła się na
wspomnienie tamtego czasu.
-Naprawdę? Od Wojny mieszkałem w Portugalii i nigdy cię nie
widziałem. A co być powiedział na miesiąc w Portugali?-zapytał
-Serio?-niedowierzała, Hermiona
-Serio, serio.-zapewnił, obejmując dziewczyną, która rzuciła
mu się ze szczęścia na szyję.
^^^
-Draco, jestem!-krzyknęła Miona wchodząc do domu swojego
przyjaciela.
-O! WOW!- wydał z siebie właściciel dobytku.
Zlustrował dziewczynę. Na nogach miała seledynowe sandałki
na koturnie, nogi aż do nieba, biała, prosta sukienka na grubych ramiączkach,
na oczach okula przeciwsłoneczne i słomkowy kapelusz na wyprostowanych
kasztanowych włosach.
-Coś nie tak?-zapytała niepewna reakcji Malfoy’a
-Wyglądasz bosko.-zapewnił.
-To co? Witaj Portugalio!-teleportowała się i po chwili koło
niej zmaterializował się Draco.
^^^
Miesiąc, który spędzili był dla obu cudowny. Ale niestety wszystko,
co dobre, szybko się kończy i już za trzy godziny mieli samolot do Londynu.
Draco miał, więc mało czasu. Podczas tego miesiąca zrozumiał, że pragnie, aby
Granger była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Kochał ją. Dracon Malfoy
zakochał się w Hermionie Granger. Chciał jej to powiedzieć wcześniej, ale nie
miał okazji. A teraz czas się kończył. Wbiegła, co sił w nogach na lotnisko i
od razu ją zauważył. Pomachał do niej i chwilę potem zrównał się z
przyjaciółką.
-Hallo! Proszę wszystkich o uwagę!-krzyknął, a większość
ludzi na lotnisku skierowało wzrok w ich stroną.
-Draco, co ty robisz?-szepnęła zdezorientowana Hermiona.
-Hermiona Jean Granger muszę ci coś powiedzieć EU TE AMO! EU
TE AMO Hermiona!-złapał ją za ręce i spojrzał w jej czekoladowe oczy.
-Co?-zapytała nierozumiejąca niczego Miona.
-Ja Ci tu wyznaję miłość, a ty nie rozumiesz!?-palnął bez
namysłu Draco.
-Jaa..Ja..Ja-jąkała się brunetka
Jest jeszcze jedna sprawa.-Draco uklęknął przed nią i
wyciągnął z kieszeni pierścionek z diamentem, którego okalały szmaragdy i
szafiry.-Czy uczynisz mi ten szczyt i zostaniesz moją żoną?-tłum zamarł.
EU TE AMO. Yes. Tak. Ja. Si.-nie umiała się wysłowić panna
Granger.
Draco jednak w mig pojął, że zgodziła się i wpił się w jej
malinowe usta, ona oddała pocałunek Całe lotnisko wiwatowało na cześć
narzeczonych a pierścionek kulnął się gdzieś po lotnisku w Portugalii. Bo
Malfoy oczywiście zapomniał swojej wybrance włożyć go na palec. Cały Malfoy!
^^^
-Jak się czujesz, jako pani Malfoy?-zapytał blondyn, kiedy
usidli na jednej z ławek na portugalskim lotnisku, czekając na swoje walizki na
miesiąc miodowy, który pragnęli spędzić, oczywiście w Portugali.
-Pytasz mi się, o to, co chwila!-opdowiedziała brunetka.-A
co to jest?-zapytała podnosząc błyszczący kłębek kurzu z ziemi.
-To chyba pierścionek, daj zobaczę.-wyrwał małżonce z dłoni
kurz.-Rzeczywiście, to pierścionek, nawet z napisem w środku. Sama zobacz.
Na wewnętrznej stronie srebrnego pierścionka widniał napis
Ukochanej Hermionie, Dracon.
-Odnalazł się.-mruknęła zadowolona pani Malfoy i pocałowała
męża.
Zacznę od tego, że po trzech latach spędzonych w gimnazjum imienia Bohaterów Monte Cassino, jestem dość wyczulona, jeśli chodzi o temat walczących tam żołmierzy i dlatego nie mogę zrozumieć czemu, do cholery jasnej, brytyjska szkoła języka portugalskiego nosi tą nazwę. Doprawdy, włoskie wzgórze ma mało wspólnego z Portugalią.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, masz dość nietypowy pomysł; jak od dwóch lat czytam Dramiony, tak na kurs językowy się jeszcze nie natknęłam. Jest w tym też nawiązanie do czasów Hogwartu- Hermiona jako pilna uczennica.
Nie podoba mi się jednak ten przełomowy moment przeprosin. Sama widzę to w ten sposób:
- Hej, Granger chodź na kawę. A jak tu już siedzisz, to sorki, że przez sześć traktowałem cię jak gówno.
- Okej, piję czarną bez cukru.
Ale w sumie nie od dziś wiadomo, że mam coś z deklem.
Ogółem miniaturka bardzo przyjemna w odbiorze ;) Pomysł fajny, dorzuciłaś troszkę humoru (zgubiony pierścionek, czy przyjęcie oświadczyn w tysiącu językach xd). Myślę, że każda kolejna będzie coraz lepsza ;33
Pozdrawiam,
Mad.
Ale szkoła nazywała się "Monte Carlo", a nie "Monte Cassino" :)
UsuńNo i w sumie Maddie podsumowała wszystko, co chciałam powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy, moment z przeprosinami-słabo, brawa za humorystyczne fragmenty.
Czekam na rozdział ;)
Ściskam, em.