Translate

wtorek, 27 maja 2014

Miniaturka-Ja Ci tu wyznaję milość, a ty nie rozumiesz...


-Witam wszystkich i bardzo się cieszę, że wybraliście naszą szkołę po raz drugi-zaczął Terence Apple, dyrektor szkoły językowej ,,Monte Carlo”- Jako, że znacie już podstawy języka portugalskiego…-rozległy się brawa kursantów- waszym nowym nauczycielem będzie Dracon Malfoy.- skończył  dyrektor szkoły, wskazując na mężczyznę stojącego za nim. Znów rozległy się oklaski, a na wszystkich dwudziestoletnich twarzach pojaśniał uśmiech, no prawie wszystkich.

-Czy on powiedział Dracon Malfoy?- zapytała koleżankę siedzącą obok, brunetka.

-Tak, patrz, jaki przystojny, śliczny, niczym jakiś Bóg. Nie to, co Evans. -odpowiedziała na pytanie koleżanki długowłosa blondynka.-Ciekawe, skąd wytrzasnęli takiego przystojniaka

-Z Malfoy Manor. -mruknęła kasztanowłosa pod nosem, po czym skierowała wzrok na nauczyciela.

Na pierwszy rzut oka zauważyła, że nie miał już trupio bladej cery, ale jego włosy nie ściemniały ani o ton. Ubrany w seledynową koszulę i czarne spodnie, prezentował się całkiem nieźle.

-Jak się nazywam już wiecie, więc może zacznijmy zajęcia.-obdarzył ich swoim popisowym uśmiechem i zaczął zajęcia.

Po około tygodniu wpatrzona w niego była połowa, co najmniej żeńskiej części studentek. Zauroczone ubolewały z powodu, iż zajęcia odbywały się tylko dwa razy w tygodniu.

-Co Ci w nim nie pasuje, Herm?-zapytała blondynka okręcając się przed luster w szkolnej toalecie.

-Po prostu go nie trawię i tyle.-odpowiedziała zgodnie z prawdą brunetka.-Dla niego się tak stroisz?-zapytała, widząc, że przyjaciółka wyciąga z torby kolejną sukienkę.

-Nieee… Chodź, zaraz zaczynają się zajęcia.-odparła, wybiegając z łazienki.

Hermiona westchnęła i udała się za Jessicą prosto do Sali wykładowej. Choć minęło pięć lat od Wojny, a ona teoretycznie się z nim pogodziła, nie mogła zapomnieć, co robił jej w szkole. Słowo SZLAMA zostało wyryte w jej pamięci niczym tatuaż. Szybko weszła do klasy, niezauważona przez profesora i usiadła swoim zwyczajem w piątym rzędzie, obok Jess. Zaczęła się dwu-godzinna lekcja, która zapowiadała się według Dracona Malfoy’a ciekawie.

-Cześć. Jako, że to nasza ostatnia lekcja przed Walentynkami, zostałem poproszony..-wzrok blondyna padł na Jessicę.-abym nauczył was wyznań miłosnych w języku portugalskim. – Hermiona przewróciła oczami widząc, wielbicielki blondyna śliniące się na jego widok.-Na rozgrzewkę, które jest po portugalsku: EU TE AMO czy TI AMO?-uśmiechnął się.

Nikt z obecnych na Sali nie kwapił się do rozwiązanie zagadki, nagle jedna ręka wystrzeliła w górę.

-Proszę, znalazł się ktoś, kto wie?! Panno…-powiedział podchodząc bliżej.

-Granger. Hermiona Granger.-powiedziała, a na widok miny profesora, na której malował się szok, uśmiechnęła się pod nosem.

-Proszę, Hermiono. Mogę po imieniu?-otrząsnął się  Malfoy

-Podejrzewam , że po portugalsku będzie EU TE AMO.

-Skąd ta pewność?-zapytał przyglądając się byłej Gryfonce przenikliwie.

-TI AMO, to deklaracja „Kocham Cię” po włosku, tego jestem stuprocentowo pena, ponieważ od jedenastego roku życia mieszkałam w tym kraju.-skończyła przypatrują c się Dracze.

-Grande belleza.-odparł posyłając jej uśmiech i zaczynając bić brawo.

Od jej zagadki lekcja mijała spokojnie, wyznawali sobie miłość w parach, jednak panna Granger cały czas czuła na sobie kogoś wzrok, a mianowicie pewnego prawie białowłosego, byłego Ślizgona.

-Hermiona, możemy porozmawiać?-zapytał, gdy miała wychodzić.

-Jasne.-odparła i usiadła w pierwszej ławce.

-Nie uważasz, że chyba czas zakopać topór wojenny?-kiwnęła twierdząco, glową.-Draco.-podał jej rękę i uśmiechnął się niepewnie.

-Hermiona.-odwzajemniła uściski i również posłała mu uśmiech.

-To, co? Kawa, za te wszystkie lata upokorzeń, a i przepraszam cię za to z całego serca.-ulżyło mu, nie chciał rujnować znowu swoich szans na przyjaźń z byłą Gryfonką.

I tak się zaczęło. Od kawy, potem spacery, wielogodzinne rozmowy i tak przez kolejne miesiące. Żadne z nich nie przejmowało się plotkami, o rzekomym romansie nauczyciela z uczennicą. Byli przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi. Nastał czerwiec, a z nim lata, a znim wakacje, a z wakacjami urlop.

-Dlaczego akurat portugalski?-zapytał podczas jednego ze wspólnych spacerów Draco.

-Uwielbiam Portugalię, oczywiście zaraz po Włoszech. Jeździła tam na wakacje. Dwa lata temu byłam tam, aż pół roku.-uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego czasu.

-Naprawdę? Od Wojny mieszkałem w Portugalii i nigdy cię nie widziałem. A co być powiedział na miesiąc w Portugali?-zapytał

-Serio?-niedowierzała, Hermiona

-Serio, serio.-zapewnił, obejmując dziewczyną, która rzuciła mu się ze szczęścia na szyję.

^^^

-Draco, jestem!-krzyknęła Miona wchodząc do domu swojego przyjaciela.

-O! WOW!- wydał z siebie właściciel dobytku.

Zlustrował dziewczynę. Na nogach miała seledynowe sandałki na koturnie, nogi aż do nieba, biała, prosta sukienka na grubych ramiączkach, na oczach okula przeciwsłoneczne i słomkowy kapelusz na wyprostowanych kasztanowych włosach.

-Coś nie tak?-zapytała niepewna reakcji  Malfoy’a

-Wyglądasz bosko.-zapewnił.

-To co? Witaj Portugalio!-teleportowała się i po chwili koło niej zmaterializował się Draco.

^^^

Miesiąc, który spędzili był dla obu cudowny. Ale niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy i już za trzy godziny mieli samolot do Londynu. Draco miał, więc mało czasu. Podczas tego miesiąca zrozumiał, że pragnie, aby Granger była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Kochał ją. Dracon Malfoy zakochał się w Hermionie Granger. Chciał jej to powiedzieć wcześniej, ale nie miał okazji. A teraz czas się kończył. Wbiegła, co sił w nogach na lotnisko i od razu ją zauważył. Pomachał do niej i chwilę potem zrównał się z przyjaciółką.

-Hallo! Proszę wszystkich o uwagę!-krzyknął, a większość ludzi na lotnisku skierowało wzrok w ich stroną.

-Draco, co ty robisz?-szepnęła zdezorientowana Hermiona.

-Hermiona Jean Granger muszę ci coś powiedzieć EU TE AMO! EU TE AMO Hermiona!-złapał ją za ręce i spojrzał w jej czekoladowe oczy.

-Co?-zapytała nierozumiejąca niczego Miona.

-Ja Ci tu wyznaję miłość, a ty nie rozumiesz!?-palnął bez namysłu Draco.

-Jaa..Ja..Ja-jąkała się brunetka

Jest jeszcze jedna sprawa.-Draco uklęknął przed nią i wyciągnął z kieszeni pierścionek z diamentem, którego okalały szmaragdy i szafiry.-Czy uczynisz mi ten szczyt i zostaniesz moją żoną?-tłum zamarł.

EU TE AMO. Yes. Tak. Ja. Si.-nie umiała się wysłowić panna Granger.

Draco jednak w mig pojął, że zgodziła się i wpił się w jej malinowe usta, ona oddała pocałunek Całe lotnisko wiwatowało na cześć narzeczonych a pierścionek kulnął się gdzieś po lotnisku w Portugalii. Bo Malfoy oczywiście zapomniał swojej wybrance włożyć go na palec. Cały Malfoy!

^^^

-Jak się czujesz, jako pani Malfoy?-zapytał blondyn, kiedy usidli na jednej z ławek na portugalskim lotnisku, czekając na swoje walizki na miesiąc miodowy, który pragnęli spędzić, oczywiście w Portugali.

-Pytasz mi się, o to, co chwila!-opdowiedziała brunetka.-A co to jest?-zapytała podnosząc błyszczący kłębek kurzu z ziemi.

-To chyba pierścionek, daj zobaczę.-wyrwał małżonce z dłoni kurz.-Rzeczywiście, to pierścionek, nawet z napisem w środku. Sama zobacz.

Na wewnętrznej stronie srebrnego pierścionka widniał napis Ukochanej Hermionie, Dracon.

-Odnalazł się.-mruknęła zadowolona pani Malfoy i pocałowała męża.

3 komentarze:

  1. Zacznę od tego, że po trzech latach spędzonych w gimnazjum imienia Bohaterów Monte Cassino, jestem dość wyczulona, jeśli chodzi o temat walczących tam żołmierzy i dlatego nie mogę zrozumieć czemu, do cholery jasnej, brytyjska szkoła języka portugalskiego nosi tą nazwę. Doprawdy, włoskie wzgórze ma mało wspólnego z Portugalią.
    Mimo wszystko, masz dość nietypowy pomysł; jak od dwóch lat czytam Dramiony, tak na kurs językowy się jeszcze nie natknęłam. Jest w tym też nawiązanie do czasów Hogwartu- Hermiona jako pilna uczennica.
    Nie podoba mi się jednak ten przełomowy moment przeprosin. Sama widzę to w ten sposób:
    - Hej, Granger chodź na kawę. A jak tu już siedzisz, to sorki, że przez sześć traktowałem cię jak gówno.
    - Okej, piję czarną bez cukru.

    Ale w sumie nie od dziś wiadomo, że mam coś z deklem.

    Ogółem miniaturka bardzo przyjemna w odbiorze ;) Pomysł fajny, dorzuciłaś troszkę humoru (zgubiony pierścionek, czy przyjęcie oświadczyn w tysiącu językach xd). Myślę, że każda kolejna będzie coraz lepsza ;33

    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale szkoła nazywała się "Monte Carlo", a nie "Monte Cassino" :)

      Usuń
  2. No i w sumie Maddie podsumowała wszystko, co chciałam powiedzieć.
    Pomysł ciekawy, moment z przeprosinami-słabo, brawa za humorystyczne fragmenty.
    Czekam na rozdział ;)
    Ściskam, em.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz a nie masz konta-skomentuj z anonima. *Oleńka*