Translate

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 5

Podniosła się niechętnie i powłóczyła nogami ku drzwiom wejściowym. Otworzyła je i zobaczyła, kogoś kogo nigdy by się tu nie spodziewała.
-Pani Profesor!-powiedziała, patrząc na gościa.
-Witam, panno Granger. Mam do pani pewną sprawę. Mogę wejść?-powiedziała spokojnie stojąca naprzeciw brunetki profesor McGonnagall.
-Tak oczywiście. Zapraszam.-ocknęła się Hermiona zapraszając kobietę do środka.
Potrząsnęła głową odganając zdziwienie i zaprowadziła gościa do salonu.
-Proszę siedać.-uśmiechnęła się i zajęła miejsce na fotelu.- Mówiła pani, że ma pani do mnie jakąś sprawę.
-Tak, właśnie. W tym roku do Hogwartu z wymiany przyjedzie czarownica z Indii. Będzie u nas cały rok. Została przydzielona do Gryffindor'u, na wstępnej rozmowie w zeszłym tygodniu. Ma na imię Jasmin i twoim zadaniem będzie pomaganie jej, póki się nie przyzwyczai do nowej szkoły.
-Rozumiem, ale dlaczego mówi mi to pani już teraz, a nie na przykład podczas zebrania Prefektów w pociągu?-zapytała zaciekawiona Hermiona.
-Dobre spostrzeżenie. Chodzi o to, że Jasmin nie radzi sobie z zakupami na Pokątnej i stąd moja prośba, abyś jutro spotkała się z nią i zakupiła potrzebne na siódmy rok książki oraz resztę przyborów. Zgoda, Hermiono?-zakończyła dyrektorka, patrząc z wyczekiwaniem na młodą czarownice.
-Oczywiście, z chęcią jej pomogę.-powiedziała i wstała z fotela.
-Tutaj masz listę jej książek. Ma się zjawić jutro o 12.00 na Pokątnej. Jeszcze raz dziękuję Ci za przeznaczenie jej czasu. Będę się już zbierać.-powiedziała kobieta, zmierzając kominkowi.-Jest podłączony?
Właścicielka mieszkania pokiwała twierdząco głową i po chwili została sama z zapisanym pergaminem. Jasmin...-gdzieś już słyszałam to imię-zastanawiała się odkładając kartkę na szafkę w przedpokoju. Weszła do kuchni i wyjęła karmę dla sowy oraz jabłko dla siebie. Kiedy podeszła do klatki, Liryc już czekal na kolację. Otworzyła drzwiczki i wsypała do miseczki przygotowana kolację. Pogłaskała ptaka i zamknęła przyjaciela. Wracając na kanapę, wzięła jeszcze pióro oraz czystą kartkę oraz list od Draga.

Dragu,
1.Myślę, że jestem raczej osobą kreatywną, chociaż nie zawsze moja wyobraźnia chce ze mną współpracować.
2. Strasznie boję się ciemności, od kiedy miałam 6 lat. Zgubiłam się w lesie i przez pół nocy szwędałam się samotnie pośród drzew i krzewów.
3.Osoby zamknięte w sobie najczęściej  przeżyły coś w życiu i nie umieją ponownie zaufać.
4. Zależy komu. Jeśli ktoś raz mnie na przykład obraził to wybaczę, ale jeśli ktoś robi to codziennie od wielu lat, takiego czegoś nie da się wybaczyć.
5.Bylam i to nawet nie dawno.
6.Wcale nie...No dobra może trochę.
Pozdrawiam, Little
P.S. Opowiedz mi jeszcze coś o sobie, albo o twoim wrogu. Proszę.
Złożyła zapisaną kartkę i wypuściła Liryc'a. Podała mu list i szepnęła adres kolegi. Uśmiechnięta poszła do pokoju, aby wreszcie się spakować. Wyciągnęła z szafy swój kufer i za pomocą różdżki zapakowała potrzebne rzeczy, układając na samym wierzchu wyprasowane szaty oraz odznakę Prefekta. Zauważyła, że słońce już zaszło, więc postanowiła pójść spać.
***
-Hermiono!-odwróciła się i spojrzała na swoją rudowłosą przyjaciółkę.-Czekaj, mamy jeszcze czas do odjazdu Expressu.
Zwolniła kroku i zaczekała za młodszą dziewczyną. Już dziś jedzie do Hogwartu, nawet nie wiedziała kiedy minęły te trzy dni. Codziennie pisała mnóstwo listów z Dragiem i musiała, przyznać, że to lubi. Z każdym lisem poznawała chłopaka, a przy okazji poznawała ponownie siebie. Znalazły wolny przedział i przeniosły swoje kufry na półkę na siedzeniami. Po chwili, ku uciesze Ginny dołączył do nich Harry. Jak zawsze uśmiechnięty, z wiecznie rozwichrzonymi, czarnymi oczami. Do końca podróży, dołączyła do nich jeszcze Pansy. Hermionia na swoją kraciastą koszulę założyła szatę i przypięła odznakę. Na początku podróży była w przedziale Prefektów i ku jej rozczarowaniu drugim Prefektem był Malfoy. W sumie nie był taki zły, ale...Zawsze było jakieś ale, jednak tym razem było ono po prostu Ślizgonem. Nie wiedziała, jak ona przeżyje ten rok, jeśli wogóle go przeżyje. Nim się zorientowała pociąg się zatrzymał, a Ginny wybiegła, aby zająć im powóz. Pośpieszyła swoich przyjaciół, którzy z trudem próbowali ściągnąć z półek ich kufry. Westchnęła i wyszła z przedziału do zatłoczonego od uczniów korytarza expressu.
-Ciekawe, jak sobie radzi Jasmin.-powiedziała do siebie, ponieważ od wyjazdu z Londynu nie widziała dziewczyny.
Choć nie przypadła jej do gustu, kiedy tylko ją pierwszy raz zobaczyła na Pokątnej, musiała jej pomóc, w końcu była Prefektem. Stanęła na palcach, aby rozejrzeć się ponad tłumem i wtedy ją zobaczyła. Zmrużyła gniewnie oczy i prychnęła zdenerwowana. Teraz już wiem, skąd ją znam.-pomyślała i na samo wspomnienie pierwszego spotkania z Gryfonką wzdrygnęła się. To z nią zdradził ją Ron, wtedy w kawiarni. Nigdy by się o tym nie dowiedziała, gdyby nie Malfoy. To było kilka dni po zakopaniu ich toporu wojennego.

Siedziała pod drzewem, patrząc na ostatnie promienie słońca oświetlające Hogwart, kiedy coś zasłoniło jej widok. Tym czymś, a właściwie kimś był Draco Malfoy.
-Zerwałaś z Wieprzlejem?-zagadnął siadając obok.
Spojrzała na niego zdziwiona, na co on wybuchnął śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?
-Radzę ci iść po jakieś ciastko, przyda ci się.-uśmiechnął się złośliwie.-Przy okazji gratuluję wiernego chłopaka.
Jej oczy przybrały rozmiar galeonów, podniosła się z miejsca i ruszyła ku miasteczku.

Jesteś już skończona, Jasmin.-pomyślała brunetka wychodząc z pociągu. Otuliła się szczelniej swoją szatą, ponieważ wiatr wiał nie miłosiernie. Podeszła do zajmowanego przez Ginny powozu, do którego po chwili wsiedli Pansy i Harry. Pozostały jeszcze wolne dwa miejsca pomiędzy Ginny i Harry'm oraz pomiędzy nią a Ślizgonką.
-Możemy się dosiąść?-zapytał znajomy głos, a ich oczom ukazała się ruda czupryna Rona.
Harry popatrzył z powątpiewaniem  na byłego przyjaciela, natomiast Hermiona i Ginny prychnęły rozjuszone.
-Sorry, Weasley te miejsca są już zajęte.-uśmiechnął się ironicznie Malfoy, wchodząc do powozu razem z Zibini'm.
Blondyn usiadł koło Hermiony, uśmiechając się w jej stronę, czym jeszcze bardziej zdenerwował rudzielca, natomiast Blaise wpatrywał się intensywnie w ignorującą go Gin.
-Harry! Jak mogłeś!-wybuchnął Weasley, puszczając rękę Jasmin.
-O co ci chodzi Ron!? To nie ja zdradziłem Mionę.-odburknął Potter
-Nie sądziłem, że będziesz po stronie tej głupiej, nic nie wartej szlamy.-krzyknął Ron, patrząc na Hermionę z odrazą.
-Zamknij mordę Wieprzlej!-wtrącił się Malfoy, piorunując chłopaka wzrokiem.-Przynajmniej ona jest coś warta, nie tak jak ty!
-Ty...-krzyczał Ron, jednak uczniowie nie usłyszeli dalszej części wypowiedzi kolegi, ponieważ ich powóz ruszył.
Hermionia zaniosła sią płaczem, na słowa byłego ukochanego. Od razu znalazł się przy niej Harry, przytulając przyjaciółkę.
-Cii...nie płacz...on nie był ciebie wart.-mówił jej, ku zdziwieniu wszystkich, Malfoy.
Tymczasem Pansy przesiadła się na miejsce Potter'a i mówiła szeptem do Zabini'ego.
-Co mu jest?-szepnęła, wskazując na Malfoy'a.
---
Hej! Już wracam! 5 rozdział przed nami. Jestem padnięta :( Kiedy znajdę dziś chwilę czasu, poprawię wszystkie błędy :)
Enjoy!


piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział czwarty


Nie mogła w to uwierzyć. Jak taki oślizgły, wredny człowiek może mieć w posiadaniu takie piękne, majestatyczne i przede wszystkim przyjazne zwierze, jakim jest Mental. Zupełnie inny niż właściciel.

Wpatrywała się w niego, póki nie usłyszała głosu właścicielki stajni.

-Ciszej! Wystraszycie konie. Koński słuch jest wielokrotnie delikatniejszy niż nasz, ludzki. To chyba wiecie. Co nic nie mówicie?-zaśmiała się pani Anna, sześciedzięcioletnia niziutka, białowłosa kobieta, która od 20 lat mieszkała w Anglii, jednak pochodziła z Polski. Pamiętała, że przyjechała na Wyspy z jednym koniem, za mężczyzną, którego pokochała. Była jedną z bardziej uhonorowanych zawodniczek świata. Teraz prowadziła stajnię, to właśnie ona zakochała Hermionę w koniach i to ona podarowała jej na 15 urodziny Archer'a.

Młodzi ludzie dalej wpatrywali się w siebie, jakby zamienieni w słupy soli.

-Skoro, nie umiecie wydusić z siebie słowa, to zapraszam Was do mnie. Pojedziecie razem na przejażdżkę.-poklepała Hermionę po ramieniu.

-Ja z nią nigdzie nie jadę.-mruknął Draco podchodzą bliżej.

-Ale ja się nie pytam, czy chcesz, czy nie. Ja Wam każę razem jechać.-uśmiechnęła się promiennie staruszka i wyprowadziła z boksu Mentala.-A teraz do roboty!

Podała chłopakowi zgrzebło i szczotkę, a Hermionie kopystkę. Zachęciła ich do wspólnej pracy, a sama podziwiała efekty. Po około 15 minutach doprowadzili konia do stanu używalności. Jego sierść się świeciła, a siodło błyszczało nowością.

-Dobra robota.-oświadczyła właścicielka i poklepała  ich po ramieniu.-Hermiono idź odwiąż Łucznika i poczekaj przy wjeździe do lasu.

Hermiona posłusznie odpięła od miejsca do czyszczenia swojego karego ogiera i zaprowadziła go we wskazane miejsce. Tymczasem do młodego arystokraty podeszła pani Anna.

-Draco, jeździsz u mnie już wiele lat.-mówiła, a chłopak tylko kiwał twierdząco głową.-Rozumiem, że może nie przepadasz za właścicielką Archera, ale zrób dla mnie coś i bądź dla niej miły. Jest tak samo dobrym jeźdźcem jak ty. Ale ona nie jest Ci chyba obojętna?-spojrzała z uśmiechem na zdziwionego chłopaka.-Posłuchaj, miłość od zawsze jest trudna, ale każdy chce się sparzyć sam. Rozumiem, ale nie zrań jej.

-Pani, chyba żartuje! Ja i ona? Może ja już lepiej pojadę do tego lasu...-odwiązał Mentala i ruszył ku wyjściu ze stajni.

-Młodzi...-uśmiechnęła się pani Anna i pogłaskała konia stojącego najbliżej niej.

Hermiona obserwowała zbliżającego się Malfoy'a i musiała przyznać, że w dopasowanych czarnych bryczesach i skórzanych oficerkach wyglądał naprawdę korzystnie. Ubrany w czarną bluzkę z nadrukiem wpasowywał się w wygląd swojego konia. Mental był pięknym gorącokrwistym arabem o siwym umaszczeniu. Jego czarna grzywa była zapleciona w drobne warkoczyki, co dawało cudowny efekt. Jego właściciel na swojego prawie białe włosy, nałożył już czarny toczek z wyhaftowanym imieniem jego konia. Nim się zorientowała stanął obok niej i spojrzał na jej ogiera.

-Granger, zakładaj kask.-popatrzyła na niego ze zdziwieniem.W sumie jak chcesz. Dla mnie równie dobrze i możesz nie zakładać i spaść, zabijając się. Wybór należy po ciebie.

Otrząsnęła się i posłusznie założyła swój czarny kask do jazdy konnej. Obniżyła strzemiona,   sprawdziła popręg i szybko znalazł się w siodle. Jednak ku jej niezadowoleniu, jej strzemiona dalej były za krótkie, a ogier rwał się w stronę lasu. Z niechęcią musiała poprosić Malfoy'a o pomoc.

-Mógłbyś przedłużyć mi strzemiona?-zapytała siląc się na uprzejmy ton.

-Jeszcze by tego brakowało.-mruknął pod nosem, jednak, kiedy zauważył w oknie właścicielkę stajni posłusznie zmienił długość skórzanych pasków.Chwilę potem i on siedział już w siodle i podciągał popręg.

-Gdzie jedziemy?-zapytał dziewczyny, ruszając stępem.

-Może nad jezioro? Koniom przyda się ochłoda.-powiedziała, kiedy się zanim zrównała.

Kiedy zmienili podłoże z asfaltowego na piaszczysto-trawiaste Archer rzucił się do przodu kłusem. Hermiona zrobiła półparadę i zmniejszyła tępo pełnego energii zwierzęcia. Kiedy po raz kolejny musiała wstrzymywać chcącego pędzić konia wpadł jej do glowy pewien pomysł.

-Ścigamy się do zakrętu?-zaproponowała, pewna zwycięstwa.

Jeździła konno od dziesiątego roku życia, a ze swoim koniem rozumiała się z jak z nikim innym. Umiał wykonać jej polecenie, nim jeszcze wykorzystała potrzebne do tego pomoce. Jak to określiła pani Anna, kiedy pierwszy raz ich zobaczyła, byli dla siebie stworzeni. Uwielbiała jego delikatny, rytmiczny kłus oraz płynny, ale dynamiczny galop. Kochała czuć wiatr we włosach, kiedy pędzili przez tutejsze łąki. Ufała mu, kiedy mieli przeskoczyć coraz to wyższe przeszkody. Jej twarz rozjaśniał uśmiech, kiedy o nim opowiadała, a kiedy wchodziła do stajni z jego boksu słychać było radosne rżenie.

-Zgoda. Kto przegra wykonuje wyzwanie, które zada mu drugi.-zrównał się z nią blondyn.

-Zgoda.-przytaknęła i ścisnęła boki Łucznika łydkami.

Za jej przykładem również Draco popędził konia do kłusa, a następnie do galopu. Musiał przyznać, że świetnie jeździła. Czuć było specyficzną więź pomiędzy nią, a karym koniem. Byli doskonale zgrani, a z tego, co zauważył koń ufał dziewczynie dozgonnie. Choć radość mu sprawiało patrzenie na tak dobraną parę, nie mógł dać jej wygrać. Była, o co najmniej jedną długość konia przed nim, ścisnął Mental'a łydkami i zacmokał. Koń zarżał i ruszył przed siebie. Po chwili wyprzedził Archera i wystarczyła chwila, aby zwyciężył. Pewny sukcesu Dracon, zmniejszył prędkość konia i poklepał go po szyi, jednak mim się spostrzegł wyprzedziła go Hermiona na galopującym Łuczniku. Nim popędził konia do galopu, stała już na zakręcie i uśmiechała się kpiąco.

-Wygrałaś.-burknął pod nosem, kiedy byli już na jeziorem.

-Powtórz, bo nie dosłyszałam.-popatrzyła na niego z tryumfującym uśmiechem.

-Nie mam zamiaru tego powtarzać. Co mam zrobić?-zapytał zdenerwowany.

-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę.-ponownie wsiadła do swojego konia, którego wcześniej przywiązała do drzewa.

Zdjęła toczek, który znalazł swoje miejsce pod drzewem, a sama ruszyła powolnym stępem ku spokojnemu jak lustro, jeziorze. Weszła do niego powoli, aby nie przestraszyć konia, jednak, kiedy kopyta karego ogiera pokryła woda, zarżał i ruszył kłusem w głąb. Właścicielka poklepała konia po pogłaska go po czarnej grzywie. Chwilę potem próbowała powstrzymać śmiech, który z trudem opanowywała patrząc na blondyna namawiającego swojego konia na wejście do wody.

Biedny Mental, nie miał zamiaru się zmoczyć, dlatego gdy jego właściciel ściskał go łydkami, stawał dęba i rzucał zadem. Dziewczyna była jednak pod wrażeniem, ponieważ za każdym z dziesięciu razy, kiedy koń wierzgał przednimi nogi, Malfoy nie wypadł z siodła. Po nieudanych próbach zawrócił i zszedł z konia, dając mu za wygraną. Zdjął mu siodło, z czaprakiem i kocykiem. Na gałęzi drzewa, pod którym Hermiona zawiesiła kocyk zawiesił ogłowie, a Mentalowi założył przywieziony ze sobą kantar. Wtedy, nie bacząc na blondyna, koń równym kłusem wbiegł do jeziora rozchlapując wodę.Widocznie, jeździec mu nie pasował.-pomyślała Hermiona i zaniosła się śmiechem.

Pół godziny później wrócili do stajni w wyśmienitych nastrojach. No może w wybornych humorach były konie i Hermiona, jednak nie można było tego powiedzieć o Draconie. Wyczyścili ponownie konie, rozsiodłując je wcześniej. Kiedy zaprowadzili je do boksów, pani Ania zaproponowała im herbatę. Chłopak chętnie przytaknął na propozycję, jednak Hermiona grzecznie odmówiła. Postanowiła wrócić do domu i w spokoju zacząć się pakować. Nie lubiła robić tego na ostatnią chwilę, a do odjazdu z Londynu aż trzy dni, jednak dla szatynki były to tylko trzy dni. Pożegnała się radośnie z Archerem i panią Anna, a blondyna pożegnała tylko spojrzeniem i skinieniem głowy. Kiedy odeszła spory kawałek od stadniny, teleportowała się do domu. Otworzyła drzwi i od razu usłyszała pukanie w szybę. Otworzyła okno i wpuściła znajomą już sowę. Nowy list od Draga, ucieszyła się karmiąc ptaka smakołykiem. Miała w planach szybki prysznic, jednak teraz ważniejszy był list.

Droga Little!

Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, ale nie miałem głowy. Byłem trochę zajęty, ale mam wielką nadzieje, że się nie mnie nie gniewasz. Dzisiaj jeszcze musiałem słuchać kazania od mojej matki, która prawiła mi coś o kobietach...Nie będę Cię tym zanudzał. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze i szybko odpiszesz na mój list.

Będę czekał,

Drag

Uśmiechnęła się. Rzeczywiście długo jak na niego nie odpisywał, jednak nie mogła się na niego gniewać. Sama nie wiedziała, dlaczego. Może, dlatego, że sama maiła wiele na głowie, a może, dlatego, że jego listy pięknie pachniały. Tak cudownie, tak niesamowicie...Czuła już gdzieś ten zapach, jednak nie umiała go z nikim skojarzyć. Odłożyła list na stół i wyszła z salonu. Podeszła do szafy i wyjęła z niej zestaw na dziś. Było dość ciepło, dlatego zdecydowała się na krótkie czarne spodenki i bluzkę z krótkim rękawem, na którym widniał zloty lew. Dostała ją na szesnaste urodziny od Ginny, i była to jedna z jej ulubionych rzeczy. Szybkim krokiem znalazła się w łazience i weszła pod strumień zimnej wody lecącej z prysznica. Jej mięśnie rozprężyły się, a ona poddała się rozmyślania. Myślała o dzisiejszej przejażdżce z Malfoy'em, która zakończyła się kąpielą w jeziorze. Uśmiechnęła się na wspomnienie zdenerwowanego chłopaka, kiedy jego koń wbiegł do wody. Zdziwiła się, że chłopak jest w stosunku do swojego pupila bardzo czuły i nie używał żadnej z pomocy, takich jak bat czy ostrogi. Była ich przeciwniczką, ale nie, kiedy zdarzało jej się ich zastosować. Była ciekawa, czy blondyn myśli tak jak ona. Postanowiła go o to zapytać, jednka po chwili odrzuciła od siebie tę myśl. Myślała o kolejnym, już ostatnim roku w Hogwarcie, o listach od Draga, których z niecierpliwością oczekiwała. Zastawiała się, kim, on jest. Otrząsnęła się, kiedy poczuła na swojej opalonej skórze gęsią skórkę. Wysuszyła włosy różdżką, a sama otuliła ciało puchowym ręcznikiem. Ubrała wybrane rzeczy i ruszyła do salonu, po drodze zabierając z kredensu kawałek pergaminu oraz atrament  z piórem. Usiadła przy kuchennym stole i nabazgrała szybko kilka słów do tajemniczego przyjaciela. Podała list sówce, która czekała na odpowiedź. Poczekała, aż ptak zniknie jej z pola widzenia i położyła się na sofie, włączając telewizor. Lubiła swój domek, ponieważ był jej własny. Nie było tutaj żadnych magicznych udoskonaleń, ale to jej nie przeszkadzało. Kiedy, nie odnalazła pilota od satelity pomiędzy poduszkami kanapy, wstała i jej wzrok padł na stojące na kominku zdjęcia? Uwagę dziewczyny, przykuło największe ze zdjęć, oprawione w złotą ramkę przedstawiające ją z dwójką ludzi stojących przed białym, drewnianym domem. Uśmiechnęła się na widok rodziców. Aby ich chronić, zmodyfikowała im pamięć przed wojną , jednak, kiedy byli już bezpieczni przepadli jak kamień w wodę. Postanowiła, że nie dokończy nauki, jednak jej kochana przyjaciółki Ginny, zwana Wiewiórą zmusiła ją do tego, grożąc, że zaciągnie ją do pociągu siłą. Zgodziła się, ale oddała misję odszukania rodziców Ministerstwie Magii. Detektywi szukali państwa

Grangerów po całej Australii, ale ich nie znaleźli. Nie załamała się, ale postanowiła, że sama poszuka rodziców, kiedy wróci ze szkoły. Powyżej zdjęć widniała materiałowa mapa, na której młoda dziewczyna skreśliła kolejne państwo, w którym nie było jej rodziców. Za zdjęciami znalazła to, czego szukała. Pilota do satelity. Wróciła na kanapę, i włączyła swój ulubiony serial, czyli "Grę o Tron".

***

-Draconie, sowa przyniosła list dla ciebie.-usłyszał głos Narcyzy, kiedy wrócił do domu, ze stajni.

Podbiegł do matki, całując ją w policzek na powitanie, po czym zabrał jej pergamin z rąk i odszedł do swojego pokoju. Pomimo planów na przebranie się z długich spodni, usiadł na łóżku i otworzył list.

Dragu!

Oczywiście, że się nie gniewam, że tak długo nie odpisywałeś, jednak trochę się martwiłam. Mam nadzieję, że teraz nasz kontakt będzie częstszy. Chciałabym czegoś się o tobie dowiedzieć, więc może odpowiedz na moje pytania, a kiedy będziesz odpisywał, zadaj mi swoje, na które z pewnością szybko odpowiem.

Ściskam, Little

P.S. Niżej zamieszczam pytania.

1.Ulubiony kolor?

2.Czarodziej czystej krwi?

3.Wolisz mieć jednego przyjaciela czy wielu?

4.Ulubione zwierzątko?

5.Masz wroga?

6.Potrafisz wyjaśnić, dlaczego?

7.Czy sądzisz, że w dzisiejszych czasach nadużywamy słów "Kocham Cię"?

Miłego odpowiadania :)

Uśmiechnął się i skończył czytać. Nie wiedział, kim jest ta dziewczyna, ale intrygowała go. Wzbudzała w nim pozytywne uczucia, które rzadko wychodziły na światło dzienne. Czekał z wyczekiwaniem na każdy jej list, a czytał go z bijącym sercem. Bardzo się ucieszył, że nie jest na niego zła z powodu długiego nie odpisywania. Nie wiedział, czemu, ale czuł, że tej dziewczynie mógłby wyjawić każdą swoją tajemnicę. Z uśmiechem na ustach ruszył w stronę łazienki.

***

Właśnie skończyła kolejny odcinek maratonu swojego ulubionego serialu, kiedy po raz kolejny tego dnia do jej okna zapukała kremowa sowa. Prawie biegiem ruszyła w stronę, z której dochodziło melodyjne pukanie. Doskoczyła do okna i otworzyła je na szerokość, wpuszczając posłańca.

Sowa zakołowała i przysiadła swoim zwyczajem na górze klatki Lyric'a. Hermiona odebrała od niej list, jednak widząc, że sówka czeka za odpowiedzią, podała jej miseczkę wody. Ona sama przystanęła przy jednym z kuchennych blatów, i zaparzając kawę, czytała słowa napisane równym, czytelnym pismem.

A to mnie zaciekawiłaś tą ciekawością. Oczywiście już odpowiadam na twoje pytania, i życzę powodzenia w odpowiadaniu na moje.

Drag

1.Ulubiony kolor? Z pewnością butelkowa zieleń.

Jak Ślizgon-pomyślała szatynka, przechodząc do następnego pytania.

2.Oczywiście, że czysto krwisty.

3.Od zawsze mam tylko jednego, ale prawdziwego przyjaciela.

4.Ulubiony stwór? Mam sowę, i przyjaciela-to mi wystarczy

5.Tak, mam  wroga.

6.Dlaczego? W sumie sam nie wiem. Niby nic mi nie zrobiła, ale samo jej istnienie sprawia mi... sam nie wiem jak to nazwać. Jej odzywki do mnie, są denerwujące, ale z drugiej strony, czekam na to i się w nią zaczynam.

7.Sądzę, że tak, ponieważ do każdego, mówimy te słowa. Ja osobiście, jednak nigdy jeszcze nie powiedziałem tego wyznania dziewczynie, ponieważ nie byłem zakochany...

Oto moje pytania:

1.Uważasz się za osobę kreatywną?

2.Masz jakieś lęki?

3.Co sądzisz o osobach zamkniętych w sobie?

4.Potrafisz wybaczać?

5. Byłaś kiedyś zraniona z miłości?

6. Czekasz na listy ode mnie?

Pozdrawiam, Drag :)

To mam już plany na wieczór. Odpowiadanie na te pytania.-pomyślała Hermiona podając sowie Draga karteczkę, z informacja, że odpowie na list później. Wypuściła ptaka i rozsiadła się na kanapie z książką i kawą. Jej wzrok padł na tytuł nowego rozdziału, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.

Podniosła się niechętnie i powłóczyła nogami ku drzwiom wejściowym. Otworzyła je i zobaczyła...

-*-

Ciąg dalszy nastąpi! Macie pomysł, kogo, lub co zobaczy nasz Gryfonka? Wróciłam po miesiącu wakacji i dodaje nowy rozdział (już 4). Kolejnej notki spodziewajcie się na rozpoczęcie roku szkolnego.
Miłego czytania :)
*Oleńka*